"Unici" od pierwszych minut ruszyli do frontalnych ataków. W 2. minucie groźnie zrobiło się pod bramką Sylwestra Solińskiego. Javin wybił krążek po rollingu, Modrzejewski przedłużył gumę, a Wojciech Stachura znalazł się przed bramkarzem gości. Popularny "Staszek" w ostatnim momencie tej akcji zagrał wzdłuż bramki do pozostawionego bez opieki Martina Buczka, ale 23-letni Czech uderzył nieprecyzyjnie i przeniósł gumę nad poprzeczką. Trzy minuty później znów zakotłowało się pod bramką Solińskiego. Najpierw Mateusz Adamus dobrym zagraniem odnalazł Macieja Szewczyka, ale strzał "Szewy" sparował gdański golkiper. Chwilę później Sylwester Soliński zwijał się jak w ukropie i w dziwnych pozach obronił strzały Adriana Kowalówki, Waldemara Klisiaka i trzy uderzenia Mariusza Jakubika. Niewykorzystane sytuacje często się mszczą. O mądrości tego sportowego powiedzenia przekonali się dzisiaj podopieczni Alesza Flaszara. Po serii niesfinalizowanych akcji do głosu doszli gdańszczanie. Podopieczni Andrzeja Słowakiewicza wykorzystali niezdecydowanie oświęcimskiej defensywy i przeprowadzili dwie akcje, które okazały się wręcz zabójcze. W 7. minucie najsprytniej w zamieszaniu podbramkowym zachował się Josef Vitek, który dopadł do odbitego strzału i ze stoickim spokojem wbił gumę do bramki. Dwie minuty później bliźniaczo podobnej sytuacji znów nie zmarnował Vitek, a Szydłowskiemu pozostało tylko wyciągnąć gumę z siatki. Stracone bramki, a także słowa otuchy nowego szkoleniowca podziałały na oświęcimian mobilizująco. W 13. minucie bliski zaskoczenia Solińskiego był Gallo, ale sztuka ta udała się dopiero pięć minut później Buczkowi. Czeski skrzydłowy zaskoczył gdańskiego bramkarza strzałem z backhandu w stylu słynnego Valerego Kamensky'ego. W drugiej odsłonie mecz się ożywił. "Unici" coraz pewniej poczynali sobie w ataku i zepchnęli gdańszczan do głębokiej defensywy. Poprawie uległa także gra w przewagach. W 27. minucie Klisiak huknął jak z armaty, ale Soliński wyciągnął się jak struna i sparował strzał czubkiem łyżwy. Golkiper Stoczniowca w 30. minucie nie miał już tyle szczęścia. Podczas gry w podwójnej przewadze Javin zagrał do Modrzejewskiego, a kapitan oświęcimian posłał gumę między parkanami kompletnie zdezorientowanego Solińskiego. 31 sekund później gdański golkiper znów musiał przełknąć gorzką pigułkę. Tym razem sposób na bramkarza Stoczniowca znalazł Adamus, który sprytnie zmienił lot krążka po strzale z linii niebieskiej Połącarza. To nie był jeszcze koniec emocji. W 37. minucie w zamieszaniu podbramkowym Stachura został bezpardonowo potraktowany przez Maciejewskiego. Między hokeistami doszło do ostrej wymiany zdań, a w ruch poszły też pięści. Jeszcze przed przerwą Buczek zagrał zza bramki do Stachury, ale uderzenie środkowego drugiej formacji było dalekie od ideału. Trzecią odsłonę znów z impetem zaczęli gospodarze. W 44. minucie po raz trzeci wykorzystali grę w przewadze, a na listę strzelców wpisał się Wojciech Wojtarowicz, który skończył dzisiaj 29 lat. - Zwycięstwo i bramka na urodziny, można powiedzieć, że kumulacja - mówił po meczu zadowolony solenizant. - Dostałem bardzo dobre podanie od Waldka Klisiaka, praktycznie do pustej bramki. Pozostało mi tylko dołożyć kij - dodał Wojtarowicz. Gra gospodarzy w przewadze wyglądała o niebo lepiej niż ostatnio. - Nie chciałbym zdradzić swoich metod na przewagi. Powiem to dziennikarzom, a później inni trenerzy to wykorzystają i jeszcze obróci się to przeciwko mnie - żartował po spotkaniu Alesz Flaszar, nowy trener Aksam Unii. - Nie, to my pomogliśmy rywalom, grając nieodpowiedzialnie w defensywie - przekonywał trener Stoczniowca. Unici mogli dobić słaniającego się na nogach rywala, ale zamiast tego sprezentowali sobie nerwową końcówkę. W 53. minucie strzał Marka Modrzejewskiego zatrzymał się na słupku, a chwilę później z groźnym kontratakiem wyszli gospodarze. Kontaktowego gola zdobył Wojciech Jankowski, który przerzucił krążek nad leżącym już Zbigniewem Szydłowskim. W 57. minucie niezwykle aktywny dzisiaj Marek Modrzejewski stanął przed kapitalną okazją, jednak krążek po jego strzale nie znalazł drogi do pustej bramki. Kilkanaście sekund później zimnej krwi nie zabrakło już Wojciechowi Stachurze, który precyzyjnym strzałem ustalił wynik spotkania i posłał gości na łopatki. Powiedzieli po meczu: Alesz Flaszar, trener Aksam Unii: - Dzisiaj drużyna grała z wielkim zaangażowaniem przez sześćdziesiąt minut. To był klucz do zwycięstwa. Nie chciałbym nikogo szczególnie wyróżniać, bo jesteśmy zespołem i właśnie jako zespół możemy osiągnąć najwięcej. Andrzej Słowakiewicz, trener Energi Stoczniowca: - Szybko objęliśmy dwubramkowe prowadzenie. Mieliśmy jeszcze sytuacje na trzecią i czwartą bramkę. Wydaje mi się, że zawodnicy zlekceważyli rywala. Myśleli, że bez większego wysiłku mogą wygrać mecz, a to się na nas zemściło. Zagraliśmy dzisiaj bardzo słabo w osłabieniach, potem do naszych poczynań wkradły się nerwy. Przegraliśmy spotkanie na własne życzenie, a była szansa na jeden punkt, który wystarczyłby nam o awansu do "czołowej szóstki". Aksam Unia Oświęcim - Energa Stoczniowiec Gdańsk 5-3 (1:2, 2:0, 2:1) 0-1 Vitek - Skutchan (6:25) 0-2 Vitek - Skutchan, Rzeszutko (8:56) 1-2 Buczek - Jakubik, Modrzejewski (17:53 w przewadze) 2-2 Modrzejewski - Javin, Cinalski (29:41 w podwójnej przewadze) 3-2 Adamus - Połącarz, Szewczyk (30:12 w przewadze) 4-2 Wojtarowicz - Klisiak, Jakubik (43:08 w przewadze) 4-3 Jankowski - Kostecki (53:26) 5-3 Stachura - Modrzejewski, Buczek (56:38) Aksam Unia: Szydłowski (Stańczyk) - Gallo, Kowalówka; Wojtarowicz, Jakubik, Klisiak - Javin, Cinalski; Modrzejewski (4), Stachura (2), Buczek - Twardy, Połącarz (2); Bibrzycki, Adamus, Szewczyk. Trener: Alesz Flaszar Energa Stoczniowiec: Soliński (Odrobny) - Smeja, Kostecki; Skutchan, Rzeszutko, Vitek - Skrzypowski, Maciejewski (4); Bartłomiej Wróbel (2), Marek Wróbel (2), Chmielewski - Mateusz Rompkowski (4), Maj (2); Jankowski, Ziółkowski, Furo oraz Maciej Rompkowski i Wróblewski (2) Trener: Andrzej Słowakiewicz Sędziowali: Kryś - Kubiszewski, Smura Kary: 8 - 16 Widzów: 800 Radosław Kozłowski, Oświęcim