"Pasy" przystąpiły do spotkania osłabione brakiem czterech podstawowych zawodników. W piątek nie mogli wystąpić: Daniel Laszkiewicz, Damian Słaboń, Jarosław Kuc oraz Aleš Černy. Mimo wszystko prowadzący w tabeli PLH krakowianie bardzo chcieli wygrać z tyszanami. Niestety, mimo dobrego początku, znowu przegrali (po raz czwarty w lidze, raz w finale Pucharu Polski). Co ciekawe jedyną wygraną podopieczni Rudolfa Rohaczka zanotowali na lodowisku w Tychach. Już w ósmej minucie prowadzenie dla Cracovii zdobył Sebastian Kowalówka. Potem, mimo kilku okazji do podwyższenia wyniku, gospodarzom nie udało udokumentować swojej przewagi. Wraz z upływem minut coraz odważniej radzili sobie tyszanie, ale oni nie znaleźli sposobu na Rafała Radziszewskiego. Zawodnicy obu drużyn nie odpuszczali ani na chwilę. Zarówno w pierwszej, jak i w drugiej tercji doszło do spięć pomiędzy zawodnikami. W końcu goście doprowadzili do wyrównania. W 31. minucie tyszanie wykorzystując okres gry w przewadze (na ławce kar przebywał Marcin Cieślak), przeprowadzili składną akcję, którą wykończył Michał Woźnica. To nie był koniec dobrej passy tyszan. W 38. minucie GKS wyszedł na prowadzenie. Radziszewski zdążył co prawda odbić uderzenie Tomasza Proszkiewicza, ale przy dobitce nieobstawionego Piotra Sarnika był już bez szans. Na początku ostatniej tercji goście mieli fantastyczną okazję na podwyższenie wyniku. Przez kilkanaście sekund grali z przewagą dwóch zawodników, ale nie udało im się pokonać bramkarza Cracovii. Ta sztuka powiodła się tyszanom w 51. minucie, gdy grali w osłabieniu. Strzałem z najbliższej odległości Radziszewskiego pokonał Adam Bagiński. Po stracie tego gola "Pasy" rzuciły się do zmasowanych ataków, ale bramka rywali była jak zaczarowana. Zawodnicy Cracovii nie potrafili posłać krążka nawet do pustej bramki, jak Marek Badzo. Pod koniec meczu Roman Hlouch i Grzegorz Piekarski rzucili się na siebie z pięściami. Obaj gracze otrzymali 5 minut plus karę meczu. Wykluczenie tych zawodników nie mogło wpłynąć na wynik spotkania. Dzięki piątkowemu zwycięstwu tyszanie tracą do prowadzącej Cracovii już tylko dwa punkty. Hokeiści Wojasa Podhala po dwóch tercjach remisowali z Zagłębiem, ale ich gra nadal daleka jest od oczekiwań fanów. Na wyróżnienie zasłużyli młodzi zawodnicy Maciej Sulka i Dariusz Gruszka. Zagłębie dwukrotnie wychodziło na prowadzenie po ładnych, zespołowych akcjach. Za pierwszym razem do wyrównywania doprowadził Jarosław Różański, który otrzymał podanie na niebieskiej linii i niesygnalizowanym strzałem wpakował krążek między parkanami Tomasza Jaworskiego. Drugi gol dla nowotarżan padł po uderzeniu Mariana Kacirza w zamieszaniu podbramkowym. W III tercji "Szarotki" zagrały zdecydowanie ofensywniej, ale na zwycięskiego gola trzeba było czekać do 63. minuty. W dogrywce ładną akcję przeprowadził Kacirz, wyłożył krążek Krzysztofowi Zapale, a ten nie zmarnował świetnej okazji i przerwał serię trzech porażek z rzędu. W Janowie lepiej rozpoczęli hokeiści Naprzodu. Później mecz wyrównał się, ale gospodarzom udało się podwyższyć na 2:0. Ślązacy dwukrotnie trafiali w słupek, a gdańszczanie w raz w słupek i raz w poprzeczkę. W III tercji goście rzucili się do ataków i zdobyli kontaktową bramkę. Jednak gospodarze szybko odpowiedzieli golem Adriana Kowalówki. To trzecia porażka Stoczniowca w czterech ostatnich meczach. 2. KOLEJKA II ETAPU (GRUPA MOCNIEJSZA) PLH Wojas Podhale Nowy Targ - Zagłębie Sosnowiec 3:2 po dogrywce (0:1, 2:1, 0:0; 1:0) koniec Bramki: 0:1 Klisiak - J. Rutkowski (14.59), 1:1 Różański - Sulka - Priechodsky (28.13), 1:2 Luka - Bernat - Chabior (31.23), 2:2 Kacirz - Sroka - Zapała (35.30 w przewadze), 3:2 Zapała - Kacirz (62.30 w przewadze czterech na trzech). Kary: Podhale - 10, Zagłębie - 4 minuty. Widzów 500. Wojas Podhale: Rajski - Sroka, Wilczek; Kacirz, Zapała, Różański - Galant, Priechodsky; Bakrlik, Voznik, Podlipni - B. Piotrowski, Łabuz; Gruszka, Sulka, Łyszczarczyk - Dutka, Pospiszil; Ziętara, Batkiewicz, Fryźlewicz. Zagłębie: Jaworski - J. Rutkowski, Duszak; M. Puzio, T. Kozłowski, Klisiak - Kotuła, Pawlak; Jaros, Horny, M. Kozłowski - Dronia, Holik; Bernat, Chabior, Luka - Ślusarczyk, Zachariasz, Twardy. Naprzód Janów - Energa Stoczniowiec Gdańsk 3:1 (2:0, 0:0, 1:1) koniec Bramki: 1:0 Jóźwik (2.29 w przewadze), 2:0 Słodczyk - Zatko (17.58), 2:1 Smeja (50.40), 3:1 A. Kowalówka - Gallo (53.20 w przewadze). Kary: Naprzód - 12, Stoczniowiec - 26 minut. Widzów 500. Naprzód: Jeż - Zatko, Gretka; Stachura , Słodczyk, Sobała - Gallo, A. Kowalówka; Jóźwik, Pohl, Wojtarowicz - Działo, Kulik; Tabaczek, Gryc - Peksa; Podsiadło, Zimka, Jasicki. Energa Stoczniowiec: Soliński - Rompkowski, Młynarczyk; Skutchan, Jurasek, Vitek - Bigos, Skrzypkowski; Furo, Urbanowicz, Strużyk - Smeja, Sowiński; Poziomkowski, Rzeszutko, Jankowski. ComArch Cracovia - GKS Tychy 1:3 (1:0, 0:2, 0:1) koniec Bramki: 1:0 S. Kowalówka - Witowski - Spirin (7.56), 1:1 Woźnica - Parzyszek - Sokół (30.56 w przewadze), 1:2 Sarnik - Proszkiewicz (37.18), 1:3 Bagiński - Jakubik (50.52). Kary: Cracovia - 50 minut w tym 5 minut plus kara meczu dla Romana Hloucha, GKS - 48 minut w tym 5 minut plus kara meczu dla Grzegorza Pikarskiego. Widzów 1 000. ComArch Cracovia: Radziszewski - Csorich, Landowski; L. Laszkiewicz, Badżo, Hlouch - Marcińczak, Dulęba; M. Piotrowski, Pasiut, Drzewiecki - P. Noworyta, Kłys; Spirin, A. Kowalówka, Witowski - Dubel, Cieślak, S. Urban oraz Wajda. GKS: Sobecki - Kotlorz, Jakesz; Sarnik, Garbocz, Proszkiewicz - Sokół, G. Piekarski; Woźnica, Jakubik, Bagiński - Gonera, Śmiełowski; Bacul, Parzyszek, Wołkowicz - Matczak, Majkowski; Krzak, Justka, Gawlina.