Gdyby piłkarzom ktoś zaserwował taką dawkę - cztery mecze, wszystkie wyjazdowe, w pięć dni, potrzebowaliby półrocznej przerwy na rehabilitację z pobytem w sanatorium dla podratowania zdrowia włącznie. Hokeiści to jednak twardy naród. Sanoczanie nie pękli pod naporem Cracovii w III tercji i zasłużenie wygrali 3-2. - Chłopaki byli porozbijani po Pucharze Kontynentalnym. W Norwegii zostawili na lodzie sporo zdrowia, dlatego chwała im, że zdołali wygrać na wyjeździe z silną przecież Cracovią - powiedział nam drugi trener KH Sanok Marcin Ćwikła. Od piątku do niedzieli sanoczanie - z Wojciechem Wolskim w składzie - reprezentowali nasz kraj w Pucharze Kontynentalnym. Wobec braku hokejowej Ligi Mistrzów to jedyne europejskie rozgrywki pucharowe, ale przedstawiciele najsilniejszych lig w nich nie uczestniczą. Ciarko, czyli drużyna, która już drugi rok z rzędu rządzi na polskich lodowiskach nie zdołała wygrać ani jednego meczu w PK, choć wstydu nie przyniosła, w każdym spotkaniu walczyła jak równy z równym. Jak daleko Polskiej Lidze Hokejowej do poziomu, jaki panuje w Pucharze Kontynentalnym? - to pytanie postawiłem kilku hokeistom Ciarko KH Sanok. - To jest przepaść. W pierwszej tercji meczu z Cracovią prezentowaliśmy hokej wyniesiony stamtąd, ale później, zmęczeni, wróciliśmy do naszej ligi. Mecz wyrównał się również dlatego, że przecież Cracovia też potrafi grać - odpowiadał środkowy pierwszego ataku Krzysztof Zapała. - Szybkość jazdy na łyżwach, a także potężne strzały z dystansu, w wykonaniu obrońców - tego brakuje w naszej lidze najbardziej - dodał Tomasz Malasiński. - Nie udało się w Norwegii, ale wstydu nie przynieśliśmy. Każdy mecz mogliśmy wygrać, pokazaliśmy nowoczesny hokej - komentował Wojtek Wolski, który żałuje, że słowacki szkoleniowiec Sztefan Mikesz tak późno przejął zespół. - Ten trener wykonuje z nami dokładnie te same ćwiczenia, jakie obowiązują w NHL. Mikesz preferuje hokej bardziej twardy, w którym każdy musi dawać z siebie wszystko na każdej zmianie. Nie ma bezczynnego stania i czekania na krążek. Są wejścia ciałem i tak trzeba grać. Szkoda, że w Polsce nie pracuje takich fachowców więcej, a jeszcze bardziej szkoda, że nie ma ich w pracy z juniorami. - Dla trenera Mikesza to nie było łatwe zadanie. Ledwie przejął zespół, a już czekało go najpoważniejsze wyzwanie - zauważył drugi trener Marcin Ćwikła. Faktycznie, do zmiany trenera doszło 11 listopada (dotychczasowy Milan Stasz przejął HC Koszyce), więc do pierwszego starcia w PK Mikesz miał ledwie 10 dni. Mikesz to uznana marka na Słowacji. Prowadził reprezentację do lat 20 naszych południowych sąsiadów. To młody szkoleniowiec z otwartą głową, który ciągle wzbogaca swój warsztat. Problem jest tylko jeden - Ciarko KH Sanok nie za bardzo ma z kim pograć w PLH. Na dodatek na skutek skandalicznej reformy, która doprowadziła do zmiany systemu rozgrywek trwającego od ponad dwóch miesięcy sezonu, sanoczanie w połowie lutego, w strategicznej części sezonu, mogą nie zagrać ani jednego meczu przez trzy tygodnie! Jako lider po sezonie zasadniczym będą musieli czekać na przeciwnika w II rundzie play-off. - Nie za bardzo będzie z kim nawet zagrać sparing - kręci głową Marcin Ćwikła. Co ciekawe, zdecydowana większość trenerów była przeciw dłubaniu w tegorocznych rozgrywkach, a jednak działacze okazali się mądrzejsi. - Przed sezonem szykowaliśmy drużynę do zupełnie innego play-offu, do rozgrywanego przez cztery najlepsze drużyny - podkreśla Rudolfo Rohaczek - trener Cracovii. - Nigdzie w Europie takich zmian w trakcie sezonu się nie robi - zgadza się z nim szkoleniowiec GKS-u Tychy Jan Vodila. Długoletni szef hokeja w Cracovii, obecny członek zarządu i szef wydziału szkolenia PZHL Adam Zięba również był przeciwnikiem dokonywania tych zmian. - Dlaczego Cracovia zagłosowała wbrew opinii trenera Rohaczka, to proszę pytać przedstawicieli obecnego zarządu - rozkłada ręce. Ciśnie się na usta przysłowie: "Psy szczekają, karawana jedzie dalej". Autor: Michał Białoński