Renomowany i uznany na polskich lodowiskach czeski napastnik Milan Baranyk nosił się przed sezonem z myślą zakończenia kariery, po hokejowej przygodzie w Anglii. Zadzwonił jednak do niego stary znajomy z Podhala Jacek Szopiński, który brał się za odbudowę Orlika po przeciągu w szatni, jaki zrobili kanadyjscy szkoleniowcy. I namówił "Barana" do kontynuowania kariery w Polsce. Tak też się stało. Dzisiaj 37-latek przyczynił się do pokonania Podhala, w którym przed laty święcił triumfy i zdobywał mistrzostwo Polski. W I tercji "Szarotki" miały sporą przewagę, grały też często w liczebnej przewadze, lecz strzeleckie zęby połamał im bramkarz Janis Auzins. Gdy w II tercji strzałem z bliska pokonała rodaka Elvijs Bezais, wydawało się, że Podhale pójdzie za ciosem. Tymczasem doszło do niecodziennego zdarzenia. Przez kłopoty ze sprzętem, na 91 sekund do boksu zjechał bramkarz Górali Przemysław Odrobny i zastąpił go Błażej Kapica. Filigranowy golkiper miał pecha, bo przepuścił do siatki jedyny i to lekki strzał Aleksieja Trandina. Błażeja pokrzepiał po tym golu kapitan Marcin Kolusz, ale i tak za moment wrócił między słupki "Wiedźmin". Niewiele to pomogło Podhalu, gdyż Orlik łapał wiatr w żagle. I swoje pięć minut rozegrał Baranyk. Najpierw wykorzystał podanie spod bandy Michala Satka i strzałem pod poprzeczkę dał gościom prowadzenie, a za moment, uderzeniem po lodzie "Baran" wykorzystał chwilę dekoncentracji Odrobnego. Jak by tego było mało, Radek Meidl dobił do pustej bramce po serii dwóch strzałów, z których jeden odbił się od poprzeczki. Piątka gospodarzy stała wówczas zaczarowana niczym rycerze zaklęci w ścianie Giewontu. Miejska Hala Lodowa w Nowym Targu była w szoku. W III tercji Podhale próbowało odrobić straty, miało dwie przewagi, zmieniało systemy rozgrywania zamka, ale Auzins bronił jak w transie. Tymczasem Baranyk znowu błysnął. Tuż po wyjściu z boksu kary wyprowadził dynamiczną kontrę, wycofał do Michala Satka, a ten huknął pod poprzeczkę nie do obrony. W tej sytuacji trener Górali Aleksander Belavskis postanowił odbudować psychicznie Błażej Kapicę i posłał go między słupki na końcowe minuty meczu. Gdy zawody były już rozstrzygnięte, podhalanom udało się wykorzystać drugą w meczu przewagę: Filip Wielkiewicz dobił z bliska do pustej bramki. Gdy w końcówce Podhale po raz 9. miało przewagę liczebną, trener Belavskis wycofał bramkarza, by atakować w sześciu na czterech, ale nie przyniosło to efektu bramkowego. W ten sposób opolanie przerwali serię czterech zwycięstw z rzędu "Szarotek". Atutem gości był nie tylko bramkarz, ale też szybkość, pomysł, konsekwencja taktyczna. W piątek odbędą się pozostałe mecze 28. kolejki PHL. 28. kolejka Polskiej Hokej Ligi: TatrySki Podhale Nowy Targ - PGE Orlik Opole 2-5 (0-0, 1-4, 1-1) Bramki: 1-0 Bezais (25:33 Ogorodnikow, Gruszka w przewadze), 1-1 Aleksiej Trandin (25:52 Sznotala, Kostek), 1-2 Baranyk (29:35 Satek, Hoog), 1-3 Baranyk (33:25 Zatko), 1-4 Meidl (34:11 34 Przygodzki), 1-5 Satek (46:56 Baranyk), 2-5 Wielkiewicz (50:47 Zapała, Kolusz w przewadze). TatrySki Podhale Nowy Targ: Odrobny (25:09-26:40 i 46:56-60:00 B Kapica) - Jaśkiewicz, Tomasik, Wielkiewicz, Zapała, Kolusz - Sulka, Wojdyła, Gruszka, Ogorodnikow, Biezais - K. Kapica, Pichnarczik, Michalski, Neupauer, Różański - Wsół, Mrugała, Wolski, Siuty, Svitac. PGE Orlik Opole: Auzins - Bychawski, Zatko, Satek, Hoog, Baranyk - Sznotala, Kostek, Przygodzki, Trandin, Meidl - Gawlik, Kisielewski, Szydło, Lorek oraz Gorzycki,, Wąsiński, Durac. Sędziował Maciej Pachucki z Gdańska. Kary: 6 oraz 18 min. Widzów: 1 tys. Rozmowt między szatniami Marcin Kolusz (kapitan Podhala): Zabrakło nam determinacji, woli walki. Pierwsze przejawy jej braków były zauważalne już w końcówce meczu ze Stoczniowcem. I choć spodziewaliśmy się ciężkiego meczu, to nie zdołaliśmy utrzymać zwycięskiej passy. Ważnym momentem była utrata bramki na 1-1. Błażej Kapica wszedł do bramki zimny, nierozgrzany, straciliśmy łatwo gola. Przewagi trenujemy, staramy się je wykorzystywać. Dziś strzeliliśmy w nich dwa gole na dziewięć przewag. Oczywiście najlepiej byłoby wykorzystywać 80 procent spośród nich. Aleksander Belavskis (trener Podhala): - Oczekiwaliśmy ciężkiego, meczu i taki też on był. W pierwszej tercji mieliśmy sporo przewag, ale nie wykorzystaliśmy żadnej z nich. Każda przewaga kosztowała nas utratę energii i sił mentalnych, a rywali wręcz przeciwnie, podnosiła na duchu. Orlik grał mądrze taktycznie. My przy okazji strzało nie pracowaliśmy wystarczająco dobrze przed bramkarzem Orlika, który spisywał się dobrze. W drugiej i trzeciej tercji brakowało nam energii do stwarzania sytuacji bramkowych. Nie byliśmy w stanie wrócić do walki o korzystny wynik, Orlik dobrze kontratakował, a my w końcówce byliśmy za bardzo zmęczenie. Jacek Szopiński (trener Orlika): - Był to dla nas ważny mecz w kontekście o awans do pierwszej "szóstki". Mieliśmy mocne postanowienie walki o zwycięstwo. Potrzebne nam są punkty, a ostatnio brakuje szczęścia. Z GKS-em Katowice rozegraliśmy dobry mecz, ale przegraliśmy. Mieliśmy mnóstwo sytuacji, których nie wykorzystaliśmy. Dziś szczęście było przy nas. Wybroniliśmy osłabienia, ale łapaliśmy za dużo kar. Dopisało nam w tym szczęście, później nastąpił moment, w którym do bramki Podhala wszedł nierozgrzany bramkarz, strzeliliśmy gola na 1-1. Graliśmy cierpliwie to, co było założone. Wykorzystaliśmy swoje okazje. Mecz był nielekkie, mimo że wygraliśmy 5-2. Wróciliśmy do gry o szóste miejsce przed play-offem. Skąd znaleźliśmy tak dobrego bramkarza jak Auzins? W meczu z GKS-em bronił słabo, nie pomógł, ale po jednym meczu nie można oceniać nikogo. Dziś spisał się dobrze. Milan Baranyk? To już nie jest ten zawodnik, co kiedyś. Nie ta dynamika i szybkość. Teraz jego domeny to doświadczenie i mądrość. Miał też szczęście i skuteczność dużo lepszą niż w poprzednich meczach. Z Nowego Targu Michał Białoński