Znany w Oświęcimiu Ladislav Spisziak zastąpił na stanowisku pierwszego trenera Martina odwołanego dzisiaj Jaroslava Husara. Husarowi zaszkodziła niedzielna porażka z Duklą Trenczyn i kilka wcześniejszych (w sumie miał osiem meczów bez zwycięstwa). Zwolnienie Spisziaka z Unii było o tyle dziwne, że pod jego wodzą unici grali szybko i efektownie, a także niemal sobie zapewnili wysokie miejsce w tabeli. - Mam świadomość tego, że ostatnia feralna seria to nie tylko wina Husara, ale też hokeistów. Jednocześnie jednak trzeba podkreślić, że w naszej szatni jest wystarczająco dużo mocnych hokeistów, by osiągali znacznie lepsze wyniki. I Ladislav Spisziak ma ten potencjał z nich wyzwolić - powiedział generalny menedżer HC Mountfield Aurel Nausz. Spisziak podpisał umowę do końca sezonu. Do play offu zostało mu siedem meczów, w których musi uciułać jak najwięcej punktów, by awansować w tabeli przed walką o medale. Do siódmej Skalicy Martin traci dwa "oczka", ale do szóstego Zvolenia już 11. - Trener Spisziak musi jak najszybciej rozpoznać możliwości graczy, porozmawiać z nimi i zorientować się, jakie mamy największe braki. Postaramy się przed końcem okienka transferowego je uzupełnić - zapowiada menedżer Nausz. Spisziak dwukrotnie był już pierwszym trenerem Martina w sezonach 2005/2006 i 2008/2009. Spisziak chciałby z Unii odzyskać napastnika Lukasza Rzihę, ale klub z Martina ma świadomość, że szanse na jego sprowadzenie jeszcze przed play offem są co najwyżej dziesięcioprocentowe. - Lukasz ma ważną umowę w Oświęcimiu, a na dodatek w Polsce wiedzie mu się bardzo dobrze, należy do czołówki całej ligi. Dlatego z jego przejścia do nas najpewniej nic nie wyjdzie - powiedział Aurel Nausz. To ciekawe zjawisko, że na polską ligę Spisziak okazał się za słaby, a na dużo silniejszą słowacką, już nie.