W efekcie porażki 2:3 Unia po 21 latach gry w gronie najsilniejszych spadła do I ligi. Otrzymaliśmy opis sytuacji, który sporządził członek klubu TH Unia Dariusz Paliczka. "W decydującym o utrzymaniu się w ekstraklasie hokejowej spotkaniu w Bytomiu przy stanie 3:2 dla Polonii na osiem minut przed końcem spotkania kontuzji doznał bramkarz Polonii, Szydłowski. Gdy masażysta dał znak, że konieczna będzie zmiana bramkarza, zgasło na lodowisku światło. Nie zgasło z powodu wyłączenia prądu przez zakład energetyczny, bo częściowo światło na lodowisku było, ale kontynuowanie meczu nie było możliwe. W czasie przymusowej przerwy mógł przeprowadzić rozgrzewkę rezerwowy bramkarz Polonii - Kowalczyk, a zaawansowana wiekiem drużyna Polonii mogła sobie odpocząć przed końcowymi minutami spotkania. Przerwa trwała ponad 20 minut i gdy sędzia zagroził, że przerwie spotkanie, stał się kolejny cud - światło zapaliło się. Polonia odzyskała siły i "doholowała" prowadzenie do końca spotkania degradując tym samym Unię. Czy tak miała wyglądać rywalizacja fair-play? Unia Oświęcim składa protest do WGiD PZHL i będzie domagać się powtórzenia meczu, choć i za takie "cuda" walkower może się należeć. Nie może o utrzymaniu się w ekstraklasie decydować magiczna ręka elektryka. Trzy tysiące ludzi na lodowisku, w tym wielu kibiców Unii, widziało te cuda, a sędzia opisał wydarzenia w meczowym protokole." Według naszych informacji WGiD utrzyma wynik meczu. Do jutra do zarzutów mają się ustosunkować działacze Polonii.