O konieczności zreformowania polskiego hokeja nie trzeba nikogo przekonywać. Powołanie zawodowej Hokej Ligi ma być jednym z filarów reformy, ale jak każda inna, i ta budzi kontrowersje. Największe dotyczą kwestii związanych z prawami wizerunkowymi i marketingowymi. Prezes PZHL Piotr Hałasik potwierdził fakt znalezienia sponsora dla polskiego hokeja, ale zapowiedział, że na szczegóły trzeba czekać co najmniej do połowy września, bo wcześniej firma nie chce się ujawniać. Kluby mają oddać spółce część powierzchni reklamowych, ale nie wiedzą na co będą mogły liczyć w zamian. Trudno dziwić się im, że obawiają się także o to, czy nie dojdzie do zgrzytu między obecnymi sponsorami a nowym generalnym. Kością niezgody były także koszty związane z sędziowaniem i drastyczny wzrost innych opłat. W efekcie, tylko dwa kluby - GKS Katowice i Zagłębie Sosnowiec zgłosiły akces gry w Hokej Lidze, a MMKS Podhale Nowy Targ wystąpił z wnioskiem o "dziką kartę" (wykupi ją za 200 tys. zł). Większość klubów jest w opozycji w stosunku do działań zarządu PZHL i HL. Przełamaniu impasu miało służyć środowe spotkanie zarządu ligi z przedstawicielami klubów. Hokej Liga wydała po nim optymistyczny komunikat, że osiągnięto porozumienie, a nowe umowy z wprowadzonymi zmianami trafią do klubów jeszcze w piątek 21 czerwca. - Przedstawiciele klubów przyszli na spotkanie ze swoimi prawnikami i cztery godziny rozmawialiśmy, uzgadniając treść poszczególnych spornych zapisów - relacjonuje w rozmowie z Interia.pl prezes Hokej Ligi Mariusz Wołosz. - W piątek, w południe, zgodnie z zapowiedzią, przesłaliśmy dokumenty do klubów i dlatego nie widzę podstaw do tego, aby kluby miały teraz wysuwać kolejne zastrzeżenia. Gdyby nadal protestowały, to uznałbym to za działanie na zasadzie: nie, bo nie. - Mam nadzieję, że już w przyszłym tygodniu dojdzie do podpisywania umów z klubami - zapowiedział Wołosz, przyznając jednak, że liczy się z tym, iż sobotni zjazd sprawozdawczy PZHL nie będzie przebiegał w atmosferze wzajemnego zrozumienia i zgodnie z zasadami savoir-vivre'u. Szefowie klubów mają zastrzeżenia nie tylko do poszczególnych zapisów nowych regulaminów, ale zdenerwowało ich także autorytatywne stwierdzenie prezesa PZHL, że od zmian nie ma odwrotu, a rozgrywki ruszą w nowej formule, nawet gdyby w lidze miały grać tylko cztery zespoły. Mówiąc to - z jednej strony dał do zrozumienia, jak bardzo jest zdeterminowany do wprowadzania zmian, ale z drugiej - doprowadził do ochłodzenia stosunków z klubami. Czy nie lepiej byłoby dopracować szczegóły i poczekać z wprowadzeniem reformy do przyszłego roku? - Mamy dwudziestoletnie, no może dziesięcioletnie opóźnienie jeśli chodzi o ligę zawodową. Zdaję sobie sprawę, że działamy w szybkim tempie, ale musimy doprowadzić to do końca, nawet gdyby trzeba było wydłużyć termin składania wniosków - przekonywał Mariusz Wołosz. Dzisiejszy zjazd sprawozdawczy zapowiada się więc nerwowo. Autor: Mirosław Ząbkiewicz