"Szarotki", podobnie jak przed rokiem, będą grać o brąz. GKS Tychy od kilku lat konsekwentnie buduje silny zespół, który w tym roku pokazał się z dobrej strony w Europie, zdobywając trzecie miejsce w finale Pucharu Kontynentalnego, a teraz pewnie zmierza po drugie z rzędu mistrzostwo Polski. TatrySki/Podhale wyglądało na rozbite psychicznie i z pewnością zmęczone fizycznie. Od minionej soboty był to dla "Szarotek" piąty mecz, podczas gdy dla tyszan czwarty. Górale zbyt łatwo pozbywali się krążka, mieli problemy z konstruowaniem ataku. Nie minęły trzy minuty, jak goście objęli prowadzenie. Wyprowadzili błyskawiczną kontrę. Martin Vozdecky podał na lewo, do Filipa Komorskiego, a wychowanek Legii Warszawa - w sytuacji sam na sam - zwodem na lewo minął Ondrzeja Raszkę i trafił do pustej bramki. Przy drugiej bramce "Szarotki" dały się ograć z dziecinną łatwością za bramką. Do tego stopnia, że przed nią wyjechał Josef Vitek i zagrał do niepilnowanego Komorskiego, a ten z metra wpakował "gumę" do siatki. Nie dość, że Górale byli rozbici mentalnie i fizycznie, to jeszcze sędzia Tomasz Radzik zaprezentował nadprzyrodzone zdolności. Tylko on spośród zebranych na całym lodowisku zauważył przewinienie Filipa Wielkiewicza, który tylną częścią ciała zaatakował pod bandą bodiczek Jakuba Witeckiego, a ten upadł. Sędzia uznał jednak, że było to klasyczne podcięcie. Zanim wznowiono grę Radzik - tym razem słusznie - wyrzucił do boksu kar Jarmo Jokilę, który pospieszył się z dołożeniem kija przy buliku. W związku z tym, że był to drugi gracz Podhala przy tym samym wznowieniu (wcześniej odesłano z bulika Krzysztofa Zapałę), Jokila nie miał już marginesu na pomyłkę. Ledwie minęło 13 sekund gry w podwójnej przewadze tyszan, jak Martin Vozdecki wypalił pod poprzeczkę, podwyższając na 0-3. Podhale przełamało niemoc w strzelaniu na bramkę Stefana Żigardy’ego w przewadze, po faulu Mateusza Bepierszcza. Dariusz Gruszka, który od kilku meczów występuje w masce ochronnej, z uwagi na złamanie kości policzkowej, przymierzył z nadgarstka w samo okienko. W wyimaginowanych przez sędziego Radzika karach mieliśmy remis w końcówce II tercji, gdy po wznowieniu na ławkę kar odesłał Radosława Galanta, bo obok niego przypadkowo upadł Krzysztof Zapała. Tym razem jednak nowotarżanie nie wykorzystali okresy gry w pięciu na czterech. W 44. min Podhale złapało kontakt bramkowy, po tym jak strzałem spod bandy Damian Tomasik pokonał Żigardy’ego. Ledwie 21 sekund później GKS odzyskał dwubramkowe prowadzenie. Obrona "Szarotek" zostawiła od bramką niepilnowanego Jakuba Witeckiego, a ten łatwo podwyższył na 2-4. Gospodarze mogli wrócić jeszcze do gry, ale w 57. min Zapała trafił w słupek, a dobitka Jarmo Jokili była niecelna. Na dwie minuty i 47 sekund przed końcem III odsłony karę dostał Radosław Galant. Trener gospodarzy Marek Ziętara wziął czas, ale nie wycofał bramkarza od razu. Raszka zjechał z lodu dopiero wtedy, gdy jego koledzy założyli zamek. Manewr ten zakończył się stratą krążka przy rozegraniu we własnej tercji i strzałem do pustej bramki Mateusza Bepierszcza. Kibice goście zaśpiewali triumfalnie: "W drugim sezonie GKS będzie w koronie!" 4. mecz półfinału mistrzostw Polski: TatrySki/Podhale Nowy Targ - GKS Tychy 2-5 (0-3, 1-0, 1-2) Bramki: 0-1 Komorski (2:24 Vozdecky, Kolusz), 0-2 Komorski (7:38 Vitek, Hertl), 0-3 Vozdecky (19:41 Kolusz w podwójnej przewadze), 1-3 Gruszka (28:17 Kania w przewadze), 2-3 Tomasik (43:08 Gruszka), 2-4 Witecki (43:29 Bepierszcz), 2-5 Bepierszcz (58:38 do pustej bramki, w osłabieniu). TatrySki/Podhale: Raszka - Haverinen, Jaśkiewicz, McGregor, Zapała, Jokila - Tomasik, Kania (2), Gruszka, Bryniczka, Wronka (2) - Mrugała (6), Łabuz, Wielkiewicz (2), Neupauer, Michalski - Sulka, Wojdyła, Zarotyński, Kapica, Różański. GKS Tychy: Żigardy - Kolarz (2), Ciura, Bepierszcz (4), Galant (4), Witecki - Pociecha, Hertl, Woźnica, Majoch (2), Łopuski (2) - Kotlorz, Kolusz, Vozdecky, Komorski, Vitek - Jeziorski, Gazda, Kogut, Rzeszutko, Bagiński (2). Sędziowali: Tomasz Radzik z Krynicy i Paweł Breske z Bytomia. Kary: 14 oraz 16 min. Widzów: 2 000. Stan rywalizacji play-off do czterech zwycięstw 0-4, awans GKS-u. Z Nowego Targu Michał Białoński