Pierwszy mecz w piątek w Oświęcimiu, rewanż w niedzielę w Gdańsku. Hokeiści Aksam Unii przed rozpoczęciem rozgrywek marzyli o grze w silniejszej szóstce. Sezon zasadniczy okazał się dla nich bardzo brutalny. Wiele meczów przegrywali przez indywidualne błędy, które przytrafiały im się w samych końcówkach. - Na początku rozgrywek ewidentnie brakowało nam szczęścia. W play-off chcieliśmy pokazać, że potrafimy wygrywać. Nie udało nam się to z GKS-em Tychy, ale zdołaliśmy dwukrotnie pokonać JKH - zaznaczał Waldemar Klisiak. Zawodnicy beniaminka PLH do rywalizacji z JKH podeszli w pełni zmobilizowani. Piątkowy mecz niespodziewanie wygrali i o podobny rezultat postarali się też w niedzielę. - Gdy zajęliśmy siódmą pozycję i wygraliśmy grupę słabszą, to postanowiliśmy sobie, że dobrze byłoby podnieść się o jeszcze jedną lokatę. Udało się, ale ostatniego słowa jeszcze nie powiedzieliśmy - zapewniał oświęcimski snajper, który pomimo 43-lat dalej stanowi o obliczu swojej drużyny. Żeby myśleć o grze o piąte miejsce jastrzębianie musieli wygrać w Oświęcimiu. Od samego początku błyskawicznie rzucili się do ataków, ale dogodniejsze sytuacje stwarzali sobie gospodarze. Kamil Kosowski w pierwszych minutach miał sporo szczęścia. Najpierw po potężnym strzale Petera Gallo uratował go słupek, a chwilę później krążek po uderzeniu Wojciecha Wojtarowicza wylądował na jego masce. Podopieczni Wojciecha Matczaka pierwszą dogodną sytuację zmarnowali w 8. minucie, gdy strzał Zdrahala jakimś cudem wybronił Szydłowski. W 12. minucie lepiej nastawiony celownik miał już Jakub Radwan. Filigranowy skrzydłowy - zastępujący dzisiaj kontuzjowanego Petra Lipinę - uderzył bez przyjęcia i krążek zatrzepotał w siatce. Okrasą meczu było wyrównujące trafienie autorstwa Tomasza Połącarza. W kilku słowach - bramka żywcem z lodowisk NHL! Wszystko zaczęło się od Klisiaka, który na pełnej szybkości przyjął krążek łyżwą, a następnie dograł do Połącarza. Oświęcimski obrońca przejechał z krążkiem kilka metrów, a potem przerzucił gumę nad leżącym Kosowskim. O ile w pierwszej tercji tempo spotkania było naprawdę niezłe, to z upływem czasu można było odnieść wrażenie, że zawodnicy obu ekip myślami byli już przy końcowej syrenie. Jak się okazało animuszu wystarczyło im zaledwie na 30 minut. Później zmagania obu drużyn miały niewiele wspólnego z hokejem. Dużo było niedokładnych podań, przepychanek pod bandami i niepotrzebnego wystrzeliwania krążka. W 23. minucie oświęcimianie wyszli na prowadzenie. Waldemar Klisiak nieczysto trafił w krążek, a mimo to guma znalazła się w siatce. Doświadczony napastnik wymownie się uśmiechnął, a chwilę później utonął w objęciach swoich kolegów. Prowadzenie pięć minut później mógł podwyższyć Mariusz Jakubik, ale jego strzał ostemplował słupek. Zimnej krwi brakowało też Markowi Modrzejewskiemu, który nie wykorzystał dwóch "setek". Najpierw po podaniu Stachury posłał gumę obok słupka, a po zagraniu Buczka uderzył nad poprzeczką. W końcówce pod oświęcimską bramką aż wrzało, jednak Zbigniew Szydłowski bronił efektownie i co najważniejsze - skutecznie. - Był dzisiaj niesamowity - mówił z błyskiem w oku Alesz Flaszar, trener Aksam Unii. Wtórował mu także napastnik Jastrzębia, Sebastian Kowalówka: - Nie popełnił dzisiaj żadnego błędu. Strzelenie mu gola graniczyło z cudem. Powiedzieli po meczu: Alesz Flaszar, trener Aksam Unii: - Może nie był to piękny hokej, ale najważniejszy jest efekt końcowy. Mamy już co najmniej szóste miejsce, a o piąte powalczymy ze Stoczniowcem, którego znamy niemal jak własną kieszeń. Kiedy rozpoczynałem tutaj pracę to Unia plasowała się na przedostatnim miejscu. Jestem zadowolony z tego, że udało nam się poprawić tę pozycję. Wojciech Matczak, trener JKH Jastrzębie: - Potwierdziła się stara hokejowa prawda, że play-offy to nie to samo, co liga. Zabrakło nam dosłownie pięciu minut, by wyeliminować Podhale i zagrać w półfinale. Ta porażka odbiła się na psychice moich zawodników i muszę przyznać, że ciężko jest zmotywować drużynę na spotkania, których stawką są tylko miejsca 5-8. Podeszliśmy do tego spotkania na poważnie, ale nie udało się, bo Unia była lepszym zespołem. Radosław Kozłowski O miejsca 5-8: Aksam Unia Oświęcim ˙-˙JKH GKS Jastrzębie 2-1 (1-1, 1-0,0-0) Bramki: 0-1 Jakub Radwan (12),˙1-1 Tomasz Pałącarz (19),˙2-1 Waldemar Klisiak (23). Kary: Unia - 10, JKH - 6 minut. Widzów 1˙500. Stan rywalizacji 2-0 dla Aksam Unii. Energa Stoczniowiec Gdańsk˙-˙Akuna Naprzód Janów˙8-0˙(2-0,˙2-0,˙4-0) Bramki: 1-0 Aron Chmielewski (16),˙2-0 Wojciech Jankowski (18),˙3-0 Roman Skutchan (30),˙4-0 Bartłomiej Wróbel (37),˙5-0 Roman Skutchan (45),˙6-0 Jan Steber (57),˙7-0 Jarosław Rzeszutko (59),˙8-0 Aron Chmielewski (60). Kary: Energa - 16, Naprzód - 36 minut. Widzów 1˙000. Stan rywalizacji 2-0 dla Stoczniowca.