Prezentacja składów przy wygaszonych światłach i strzelających słupach ognia, niemal pełna hala - to wyraźne znaki play-offu w Nowym Targu. Fani "Szarotek" to koneserzy hokeja, którzy dopingują do końca nawet wtedy, gdy rywalizacja nie toczy się po ich myśli. Katowiczanie starali się strzelać z każdej pozycji, a jednocześnie ich skrzydłowi niemal wisieli na Przemysławie Odrobnym, by zmusić go do błędu, dobić, bądź zmienić kierunek lecącego krążka. Z kolei Górale próbowali grać agresywniej, a Maciej Sulka, potężnym uderzeniem z klepki próbował pokonać Robina Rahma, jednak nie zrobiło to na nim wrażenia. Po raz pierwszy defensywę Podhala rozmontowali ich wychowankowie, grający w obronie GKS-u. Marcin Kolusz wypuścił w bój Patryka Wajdę, który urządził sobie slalom między "Szarotkami" i z bekhendu posłał "gumę" przy samym słupku. Nowotarżanom ten gol podciął skrzydła. Ich trener Philip Barski jak często mógł posyłał na lód Krystiana Dziubińskiego z Jussim Nattinenem i Alexadrem Petterssonem. Podopieczni Piotra Sarnika mieli jednak dobrze zorganizować defensywę. I profesora Kolusza w jej szeregach. "Kolos" rozegrał też akcję, po której goście odskoczyli na dwa gole. Podał do Tuikki Rajamakiego, ten idealnie dograł przed bramkę do Jussiego Makkonena, dla którego strzał do pustej bramki był czystą formalnością. "Szarotki" udanie zaczęły II tercję. Były stroną dominującą, dochodziły do pozycji strzeleckich. Udowodnił to Richard Jenczik, który po podaniu Dylana Willicka trafił w odsłonięty róg i Robin Rahm był bez szans. Za moment Górale grali w przewadze i mieli nadzieję na odrobienie strat, ale nic z tych rzeczy. Po stracie krążka Grzegorz Pasiut wyprowadził kontrę, jego strzał obronił Przemysław Odrobny, ale Kolusz dobił do pustej bramki i było 1-3. "Szarotki" w III tercji prowadziły huraganowe ataki. Gra toczyła się niemal wyłącznie w tercji gości. Były groźne bomby Tomasza Franka, Dylana Willicka, Krystiana Dziubińskiego, czy Emila Szveca. Robin Rahm miał jednak swój dzień, bronił pewni. Często prawym łokciem, gdyż Podhale polowało w tamten róg, gdzie operuje odbijaczką. GKS był bardziej konkretny. Wystarczyła mu pierwsza przewaga, po faulu Dziubińskiego, by dobić Podhale. Tuukka Rajamaki spod bandy znakomicie dostrzegł Mikołaja Łopuskiego, który tylko dołączył kija i było 1-4. Dla Łopuskiego to dopiero piąty występ po ciężkiej kontuzji. "Szarotki" wycofały bramkarza na ostatnie dwie i pół minuty. Mógł ich uratować tylko cud, a jak wiadomo one nie zdarzają się codziennie. Zamiast cudu była bójka na pięści Emila Szveca z Oskarem Krawczykiem, która rozgrzała kibiców. Sędzia wycenił umiejętności bokserskie czupurnych hokeistów na czterominutowe kary za ostrość. Na siedem sekund przed końcem zasłużone zwycięstwo "Gieksy" przypieczętował Pasiut, który przechwycił podanie, wyrwał się z zamka i trafił do pustej bramki. Ćwierćfinał mistrzostw Polski: Podhale Nowy Targ - GKS Katowice 1-5 (0-2, 1-1, 0-2) Bramki: 0-1 Patryk Wajda (4:31 Kolusz), 0-2 Makkonen (14:45 Rajamaki, Kolusz), 1-2 Richard Jenczik (26:06 Willick, Szvec), 1-3 Marcin Kolusz (28:53 Pasiut w osłabieniu), 1-4 Mikołaj Łopuski (55:38 Rajamaki, w przewadze), 1-5 Grzegorz Pasiut (59:53 do pustej bramki). Podhale: Odrobny - Suominen, Seed, Jenczik, Willick, , Svec - Chaloupka, Puzic, Pettersson, Dziubiński, Nattinen - Stadel, Sulka Franek, Bulin, Neupauer - Siuty, Mrugała, Słowakiewicz, Valentino. Campbell. GKS: Rahm - Kolusz, Wajda, Da Costa, Pasiut, Krężołek - Franssila, Salmi, Łopuski, Czimżar, Michalski - Krawczyk, Jaśkiewicz, Rajamaki, Makkonen, Turtiainen - Salamon, Ozols, Paszek, Starzyński, Tomasik. Sędziował: Paweł Breschke i Patryk Pyrskała. Kary: 10 oraz 10 min. Stan rywalizacji do czterech zwycięstw: 2-3. Szósty mecz w środę w Katowicach. Widzów: 2700. Michał Białoński, Nowy Targ