"Szarotki" sięgnęły po 19. w historii klubu mistrzostwo i dowiodły, że w sporcie pieniądze nie odgrywają najważniejsze roli. Przez cały sezon klub borykał się z olbrzymimi problemami finansowymi, a wygrał wyścig po tytuł. Wystarczy porównać premie za mistrzostwo Polski, jakie miały obiecane obie ekipy: 160 tys. zł Wojasa/Podhale wypada blado przy 500 tys. zł Comarch/Cracovii. Górale się spięli - Kłopoty finansowe jeszcze bardziej nas zmobilizowały. Góral jak się zepnie w biedzie, to nikomu nie popuści - wyjaśniał kapitan Podhala Rafał Sroka. - To nie jest tak, że Cracovia była słaba. Ona ma wspaniały skład i grała zajebiście, ale my byliśmy lepsi. Dzięki walce, ambicji, sercu włożonemu w tą robotę. W tym sezonie układało nam się różnie. Gdy zaczęły się play-offy szło nam jak po grudzie i byliśmy ciut-ciut od zakończenia sezonu w czwartym meczu ćwierćfinałowym w Jastrzębiu. A teraz jesteśmy mistrzami - promieniał "Baran". Laszkiewicz: Podhale pokazało klasę Lider Comarchu/Cracovii Leszek Laszkiewicz gratulował Góralom triumfu. - Prawda jest taka, że Podhale było lepsze w każdym z tych czterech meczów. Robiliśmy, co mogliśmy, by wygrać choć jedno spotkanie, ale się nie udało - rozkładał ręce "Laszka". - Szczególnie żałujemy tych dwóch meczów, jakie przegraliśmy w domu. Ale Podhale zasłużenie wygrało ten finał. Złapało formę, dobrze się broniło, świetnie atakowało i znakomicie łapał "Zbora". Dzisiaj walczyliśmy, puściliśmy w niepamięć przegrany 2-5 mecz i robiliśmy, co mogliśmy, bo nigdy się nie poddajemy, ale Podhale pokazało klasę. Sroka: Kończę karierę - Mam już na koncie wiele tytułów mistrzowskich, ale ten smakuje najbardziej. Jestem szczęśliwy, jak nigdy w życiu. To najlepszy moment, by zakończyć karierę - powiedział nam Rafał Sroka, 40-letni obrońca "Szarotek". - W moim wieku grać już nie przystoi. - Cieszę się tym bardziej, że w tym sezonie wydostaliśmy się z niesamowitego gów... Przecież już z Jastrzębiem mogliśmy odpaść w ćwierćfinale. Pokazaliśmy charakter, walkę i drużyna rosła z meczu na mecz - analizował Sroka. - Przed finałami powiedzieliśmy sobie w szatni, że przygotowujemy się do najbliższego meczu, a finał jako całość nas nie interesuje. Powiedzieliśmy sobie też, że nie ważne kto będzie strzelał gole, młodzi, czy starzy. Grunt, żeby drużyna wygrywała. I to przyniosło sukces - zdradził receptę na wygraną Baranyk. W szampańskim nastroju był też lider Górali - Marcin Kolusz. - Właśnie po to wróciłem do polskiej ligi, by zdobyć mistrzostwo Polski. Nie spodziewałem się, że nastąpi to tak szybko! To najszczęśliwsza chwila w moim życiu. Czuję się wspaniale, jest tu chyba pięć tysięcy ludzi, wszyscy wiwatują, dla takich chwil warto żyć! Zapytaliśmy "Kolosa", która grał pierwsze skrzypce w każdym meczu o to, czy przeżywa życiową formę. - Sportowo to jeden z lepszych moich momentów w karierze. Porównać go mogę tylko do tego, jak byłem na campie w Minnesocie i zasmakowałem od środka ligi NHL. Co zaważyło, że to akurat Górale wygrali z faworyzowanymi "Pasami"? - Nie spodziewałem się, że uda nam się to zrobić w czterech meczach. Cracovia przecież w każdym z nich w przebiegu gry wydawała się być lepsza, miała przewagę, ale w hokeju nie liczy się to, kto częściej siedzi w czyjej tercji, tylko to, kto skutecznie broni i strzela gole - analizował Kolusz. - Do końca życia nie zapomnę tych momentów! Burmistrz też pomógł Świętował też burmistrz miasta - Marek Fryźlewicz, który był krytykowany przez policję za to, że nie zamknął lodowiska przed decydującym meczem z GKS-em Tychy (komendant policji domagał się tego, gdy po trzecim półfinale kilkanaście osób pobiło się z ochroną). Pewne jest jedno, że przy pustych trybunach "Szarotkom" zwycięstwo nad silnym GKS-em nie przyszłoby tak łatwo, a ówczesne 6-0 nie tylko było przepustką do finału, ale też dodało otuchy młodej drużynie. Michał Białoński, Nowy Targ CZYTAJ TAKŻE Wojas Podhale hokejowym mistrzem Polski - przeczytaj relację z meczu Dziewiętnasty mistrzowski tytuł Podhala