Wśród 133 uczestników trzydniowego obozu w małej hali Spodka są dzieci w wieku 12-16 lat i trenerzy. Camp składa się z ćwiczeń na lodzie, treningów w sali gimnastycznej i wykładów. Byrski prowadzi szkołę hokejową w Toronto, współpracuje stale z zespołami Ottawa Senators i Tampa Bay Lightining oraz indywidualnie z zawodnikami innych klubów. - Skończyłem psychologię na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, ale byłem zafascynowany hokejem, poczułem jego magię. I kiedy wyjechałem do Kanady, zacząłem pracę w szkole hokejowej. Od 1993 prowadzę własną. Obecnie w NHL gra ok. 80 'moich' zawodników - wyjaśnił. Podkreślił, że na początku jego przygody trenerskiej zaufali mu rodzice dzieci. - Bo przecież ja nigdy nie strzeliłem bramki, a w hokeja grałem tylko rekreacyjnie - powiedział. Dodał, że cieszy się, że jego warsztaty odbywają się w katowickim Spodku. - To miejsce legendarne dla polskiego hokeja, tu niemal 40 lat temu pokonaliśmy przecież Związek Radziecki 6-4. Kiedy zaczynałem pracę w Kanadzie pytano mnie, czy w Polsce w ogóle grają w hokeja. Wtedy opowiadałem o tym historycznym spotkaniu - stwierdził. W kwietniu w Spodku Polacy będą walczyć o awans do elity w MŚ Dywizji 1A. - Jestem zwolennikiem pozytywnego myślenia. Polska musi być w elicie - zaznaczył Byrski. Prezes PZHL Dawid Chwałka dodał, że w planach są kolejne campy, najbliższy prawdopodobnie w maju w Poznaniu. - To dla nas zaszczyt, że Jarosław Byrski zdecydował się odpowiedzieć na naszą propozycję, poświęcić swój czas i przylecieć do Polski - powiedział Chwałka.