Jutro PZHL ogłosi, gdzie zorganizuje finał Pucharu Polski, zaprezentuje także to trofeum. Wszystko wskazuje na to, że impreza zostanie rozegrana na lodowisku Comarch Cracovii. Prezes związku Dawid Chwałka, w rozmowie z serwisem eurosport.interia.pl wyjaśnia, dlaczego reprezentacja Polski udała się na kosztowną podróż do Kanady.Michał Białoński, eurosport.interia.pl: Czy potwierdza pan, że Puchar Polski odbędzie się w Krakowie, a nie w małym "Spodku", gdzie pierwotnie go planowano? Dawid Chwałka, prezes PZHL-u: Rozumiem, że państwo chcielibyście jako pierwsi o tym poinformować, ale dopiero w czwartek, na specjalnie zwołanej konferencji ogłosimy, gdzie zostanie zorganizowany turniej o Puchar Polski. Nie chcemy robić błędów organizacyjnych, przy wybieraniu miejsca kierujemy się również bezpieczeństwem imprezy.Reprezentacja Polski z trenerem Tedem Nolanem przebywa w Kanadzie na meczach towarzyskich z mało znanymi rywalami, z którymi i tak przegrywa. - Za kalendarz szkoleniowy odpowiada sztab ze wsparciem związku. PZHL wywiązuje się całkiem nieźle ze swych obowiązków. Znaleźliśmy awaryjnie godnych sparingpartnerów. Pierwotnie mieliśmy wziąć udział w turnieju EIHC w Korei Południiowej, która sama zabiegała o jego organizację, po czym się wycofała. Przed problemem - z kim tu zagrać, stanęliśmy nie tylko my, ale też Kazachowie i Białorusini. Nie zwykliśmy odpuszczać. Zamiast do Korei, wysłaliśmy hokeistów do Kanady.Nie boli to pana, że dla polskiego odbiorcy kompletnie anonimowe ekipy jak <a href="http://eurosport.interia.pl/hokej/reprezentacja/news-druga-porazka-polskich-hokeistow-w-towarzyskim-meczu-w-kanad,nId,2475866">New Brunswik Varsity Reds</a> czy <a href="http://eurosport.interia.pl/hokej/reprezentacja/news-polska-stoney-creek-generals-2-5-w-towarzyskim-meczu-hokeist,nId,2475575">Stoney Creek Generals</a> sprawiają łomot naszej reprezentacji odpowiednio 4-1 i 5-2? - Nauka musi kosztować. Uznaliśmy za ciekawe rozwiązanie na przyszłość wysłanie reprezentacjo do ojczyzny hokeja. Chcieliśmy, żeby nasi zobaczyli, na którym miejscu są i przekonali się, że pod opieką trenera z przeszłością w NHL mogą ogrywać się z najlepszymi. Mamy świadomość tego, że ta droga jest bardzo wymagająca, ale realna. Ona wymaga wielkich nakładów pracy i profesjonalizmu. Jak pokazały dwa pierwsze mecze, nie gramy ze słabeuszami. Wyprawa do Kanady musiała sporo kosztować. Jak udało się ją zorganizować?- Dzięki wsparciu z Ministerstwa Sportu. Mamy umowy roczne, w ramach tego budżetu działamy i planujemy akcje szkoleniowe. Chciałem skierować ogromne podziękowania dla kierownictwa Ministerstwa Sportu i ministra Witolda Bańki, który w sposób wizjonerski podchodzi do swej funkcji, z korzyścią dla całego polskiego sportu i hokeja. Dużą przychylność wykazał się też nasz narodowy przewoźnik LOT, który dał nam preferencyjne warunki na podróż do Kanady. Wiele osób było zaangażowanych w naszą wyprawę za ocean. Warunki działania polskiego hokeja ulegają poprawie, ale cały czas martwimy się o dobre wyniki Chcemy grać o najwyższe cele. Reprezentanci Polski muszą zrozumieć, że czas na elitę i na awanse. Samo zaliczenie mistrzostw świata przestało wystarczać. Ono nie interesuje nikogo: ani kibiców, ani zarządu PZHL-u, ani naszych sponsorów. Jeśli chcemy na trwałe poprawiać sytuację polskiego hokeja, podnosić jego standardy, to musimy odnosić sukcesy. Nasza dyscyplina ma przychylność całego Ministerstwa Sportu, o jakiej hokej nigdy nie słyszał. Mamy też coraz lepszych sponsorów. Ostatnio, dzięki zaangażowaniu PGE, udało się przeprowadzić w stolicy,a na Torwarze, duży turniej dla jedenastolatków. Nie żałuje pan, że środków poświęconych na daleką podróż do Kanady nie udało się przenieść na inny cel, który dałby więcej korzyści szkoleniowych? - Niestety, procedura nie przewiduje przeniesień. Cieszmy się z tego, co mamy. Rozmawiał: Michał Białoński