Wiadomość jako pierwszy podał portal "Hokej.net". Od czasów Wojtka Wolskiego, który wykorzystał lokaut na grę w Sanoku, nie mieliśmy w polskiej lidze zawodnika niemal prosto z najlepszej ligi świata.Zenon Konopka ma polskie korzenie, jego ojciec był Polakiem, a matka rodowitą Amerykanką.W lidze NHL rozegrał 346 spotkań sezonu zasadniczego, w których zdobył 12 bramek i zanotował 18 asyst. Na ławce kar przesiedział 1082 minuty karne. W odróżnieniu od Wolskiego, Konopka nie odpowiadał za strzelanie bramek, tylko bardziej za udział w bójkach, ochronę najlepszych graczy. Podobną rolę pełnił w NHL Krzysztof Oliwa, tyle że Konopka jest z pewnością lepszym hokeistą. Normalnie powinniśmy piać z zachwytu, że taki zawodnik, mimo że już dość zaawansowany wiekowo (31 lat), zawitał do naszej słabej ligi. Jest jednak pewien szkopuł.Konopka nie opuścił lodowisk NHL z kaprysu, tylko dlatego, że został przyłapany na stosowaniu dopingu, do którego się zresztą przyznał. Dostał potężną karę - zawieszenie na 20 meczów, z powodu którego nie mógł dostać nowego kontraktu.- Biorę na siebie pełną odpowiedzialność za ten błąd. Jako profesjonalny sportowiec jestem w pełni odpowiedzialny za to, jakie substancje znajdują się w moim ciele i ja zhańbiłem się tą wpadką - oświadczył Konopka przed Związkiem Zawodowym Hokeistów NHL. - Niestety, nie zachowałem dostatecznej ostrożności, by sprawdzić, czy produkt, jaki przyjmuję, nie zawiera zabronionych substancji - dodał. Konopka został przyłapany na dopingu, jako zawodnik Buffalo Sabres. W perspektywie zawieszenia na 20 meczów, klub nie przedłużył z nim umowy. W ten sposób, w praktyce, Kanadyjczyk nie odcierpiał kary. Jurysdykcja w polskim hokeju nie jest zainteresowana sankcjami, jakie Kanadyjczycy dostali u siebie. Pomijając doping, Konopka to jest jednak marka i pojawienie się takiego zawodnika w naszej lidze to lepszy pomysł niż zalew bylejakością z drugich ligi Czech i Słowacji. Comarch/Cracovia, obok solidnie wyglądającego Białorusina Siarhieja Kołasau zatrudniła dzisiaj Słowaków, którzy grali ogony w przedostatniej ekipie ekstraklasy Słowacji (MSHK Żylina) - Ondreja Rusnaka i Michala Kokavca. Oprócz nich pod Wawel trafił grający ostatnio w Rumunii (!) Kanadyjczyk - Erik Spady. Z kolei GKS Tychy "poratował się" 25-letnim obrońcą czeskim - Jaroslavem Hertlem, który ostatnio nie zrobił furory w przedostatniej ekipie zaplecza czeskiej ekstraligi, w Jastrzębiach Prościejów. W ten oto sposób Polska Hokej Liga staje się coraz mniej polska, a i poziom jej podupada, o czym boleśnie przekonujemy się na Pucharze Kontynetalnym. Michał Białoński