"Musimy być od początku bardzo zmobilizowani. W tej chwili mamy przeciwnika, którego bardzo dobrze znamy, a on zna nas. Będzie znowu decydowała forma w danym dniu, podejście, wykonanie konkretnych akcji, czyli wszystko to co dobrze funkcjonowało w ostatnich meczach" - powiedział w czwartek trener Vive. Przyznał również, że w jego ocenie oba zespoły "są na granicy pewnych możliwości fizycznych". Wspomniał o zawodnikach, którzy w ostatnim czasie mieli przerwy spowodowane kontuzjami i jeszcze nie zdążyli powrócić do swojej optymalnej formy. "Z doświadczenia sportowego, również z czasów kiedy byłem zawodnikiem, wiem, że są pewne spotkania, które powodują, że nawet jeśli ktoś nie jest w pełni sił, czy nie jest w pełni formy, jest w stanie wykrzesać z siebie to coś, by wznieść się na wyżyny. W niedzielę będziemy musieli to zrobić" - ocenił Wenta. Przypomniał, że podczas rozgrywek w fazie grupowej w listopadzie, to właśnie mecz "u siebie" z Metalurgiem był dużo trudniejszy niż ten rozegrany w Skopje. "Poświęciliśmy na analizie tego spotkania najwięcej czasu. Uważam, że popełniliśmy w nim zbyt wiele błędów" - przyznał.Vive Targi Kielce odniosły wówczas zwycięstwo nad zespołem z Macedonii zaledwie jedną bramką (21:20). Szala zwycięstwa przechyliła się wtedy na korzyść Vive dopiero w końcówce spotkania. "Nie chciałbym jeszcze raz przeżywać tamtych emocji, ale nie pogniewałbym się jakby mecz zakończył się takim rezultatem" - powiedział. Szkoleniowiec zwrócił uwagę, że część zawodników grało już w Final Four Ligi Mistrzów. W zespole jest jednak także taka grupa, dla której zmagania o awans do finałów turnieju to całkowicie nowe doświadczenie. Przyznał, że wywołuje to różne emocje wśród jego podopiecznych. "U jednych powoduje to większy stres, u innych większe rozluźnienie. Co jest lepszym kluczem do zwycięstwa? - O tym przekonamy się w niedzielę" - dodał. Zapytany o ocenę dotychczasowych osiągnięć jego zespołu powiedział, że "wreszcie potwierdza się to co założyliśmy sobie z prezesem Bertusem Servaasem kilka lat temu. Dziś naszym największym sukcesem jest to, że nazwa Vive Targi Kielce, jest rozpoznawalna, akceptowana i szanowana w świecie". Zaznaczył jednak, że na pierwszej ósemce ambicje zespołu się nie kończą. "W niedzielę oczekujemy od siebie dużo więcej". Podczas konferencji prasowej zwrócił się także z apelem do kibiców, którzy w niedzielę zasiądą na trybunach Hali Legionów. "Tak jak na naszych koszulkach mamy napis "Gramy razem" niech nikt sobie w hali nie wyobraża, że daje pozwolenie na choćby pięć sekund odpoczynku. Proszę o taki doping, który nas poniesie" - zaapelował.Oprócz 4,2 tys. kibiców wewnątrz hali, mecz obejrzą także kibice, którzy będą śledzić spotkanie na telebimie w strefie kibica przy ul. Bocznej w Kielcach. Mecz będzie transmitowany przez telewizje w dziewięciu krajach świata, m.in w Meksyku. Piłkarze ręczni Vive wygrali w niedzielę w Skopje z Metalurgiem 27:25 (13:13) w pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym Ligi Mistrzów. Rewanż w Hali Legionów odbędzie się w 28 kwietnia. Stawką dwumeczu jest awans do turnieju Final Four (1-2 czerwca w Kolonii). Vive to pierwszy polski klub, który dotarł tak daleko w rozgrywkach LM piłkarzy ręcznych. Z drużyną ze stolicy Macedonii w tym sezonie już dwukrotnie wygrał w fazie grupowej. W listopadzie na wyjeździe 23:21, a tydzień później u siebie 21:20.