Czeskie piłkarki ręczne nie zadowolą się dwubramkową przegraną z Polską, która i tak zapewni im awans. - Nie może być w głowach zawodniczek myśli, że wystarczy nam porażka dwoma golami. Zagramy normalnie o zwycięstwo - powiedział 51-letni Jan Basny. W podobnym tonie wypowiadała się jedna z najlepszych jego podopiecznych Iveta Luzumova: - Polki są trudnymi rywalkami, ale damy sobie radę. Nie możemy myśleć o porażce dwiema bramkami, zagramy z myślą o zwycięstwie. Czeszki mają nadzieję na trzeci z rzędu awans na wielki turniej. Przed dwoma laty zajęły 12. lokatę w ME. Z kolei w ubiegłorocznych mistrzostwach świata sklasyfikowane zostały na 15. pozycji. Polki z kolei były rewelacją czempionatu globu w Serbii, bowiem uplasowały się na czwartym miejscu. Oba zespoły rywalizują teraz w eliminacyjnej grupie 3. Czeszki wygrały z Polkami w pierwszym spotkaniu 22-19 - w październiku 2013 w Lublinie. Rewanż w sobotę o godz. 11.25 w Brnie. Aby zająć drugie miejsce w tabeli premiowane awansem do finałowego turnieju, który w grudniu odbędzie się na Węgrzech i w Chorwacji, "Biało-czerwone" muszą wygrać przynajmniej trzema trafieniami, ewentualnie czterema, jeśli zdobędą 22 lub mniej bramek. Z kompletem punktów prowadzi wicemistrz olimpijski z Londynu Czarnogóra. - Mamy lepszą pozycję wyjściową, ale nie zapominamy, że gramy przeciwko czwartej drużynie mistrzostw świata. Polki zrobiły postęp w ostatnim czasie, choć akurat spotkanie z Czarnogórą (22-25) im nie wyszło - dodał Basny. W sobotę w czeskiej ekipie zabraknie kontuzjowanej Hany Martinkovej.