Prowadzący KPR Legionowo Lis w latach 1994-2004 rozegrał 128 spotkań w polskiej kadrze, a przez pewien czas był jej kapitanem. W drużynie spotkał kilku graczy z obecnego zespołu, m.in. Sławomira Szmala i Karola Bieleckiego. Z Robertem Lisem rozmawiał Andrzej Grabowski.W obecnej kadrze jest jeszcze kilku zawodników, z którymi pan grał w reprezentacji.Robert Lis: Zgadza się, ale myślę, że to nie będzie żaden problem. To są tak doświadczeni zawodnicy, profesjonaliści, że na treningach jest relacja trener-zawodnik, po treningu jest relacja Robert-Sławek czy Robert-ktoś inny na zasadzie koleżeńskości. Jesteśmy wszyscy profesjonalistami i wiemy, jak to się odbywa na zachodzie czy w innych drużynach.Jak długo zna się pan z Tałantem Dujszebajewem?- Rozmawialiśmy dwa razy. Raz przed moją nominacją, drugi raz już po. Nie trwały one długo, dyskutowaliśmy o administracyjnych rzeczach. Wcześniej, jak zaczął pracę w Polsce (od stycznia 2014 roku Dujszebajew jest trenerem Vive Tauron Kielce - przyp. red.) to przy okazji meczów z Kielcami, ale to było tylko takie kurtuazyjne powitanie i pożegnanie. To w zasadzie jest też dla mnie nowa osoba, więc na pewno będziemy się też poznawać i odkrywać podczas zgrupowań.Jak pan zareagował na propozycję pracy z reprezentacją?- To było jakieś kilka dni przed oficjalnym podpisaniem kontraktu przez trenera Dujszebajewa. Zadzwonił do mnie i powiedział, że jestem w gronie osób, z którymi chciałby pracować w reprezentacji. Byłem jednym z kandydatów na jego asystenta. To jest ukoronowanie jakiejś pracy, którą wykonujemy w Legionowie. Zgodziłem się bez wahania. Tałant podpisał kontrakt w związku. Zadzwonił do mnie, że jestem "podczepiony" pod niego i będę jego asystentem. Jestem zachwycony możliwością współpracy z trenerem Dujszebajewem, okazją do podpatrywania jego warsztatu, jak on prowadzi i buduje drużynę, jak kształtuje zespół pod swoją filozofię. Przede wszystkim dla mnie na początku tej współpracy to jest jedna wielka nauka.Jaka jest pana wizja piłki ręcznej?- Ta wizja jest uzależniona od tego, jaką drużyną się dysponuje. No ale wiadomo, że piłkę ręczną trzeba budować od obrony i od bramkarzy, bo to jest teraz klucz do wszystkiego. Nie można funkcjonować bez dobrego bramkarza i obrony, więc jakby - przynajmniej tutaj w Legionowie - staramy się na tym skupiać. Dużo pracujemy w defensywie i szukamy jakichś agresywnych stref, żeby z tego wyprowadzać kontrataki.Wie pan, czego zabrakło Polsce na Euro 2016, że skończyło się, jak się skończyło?- Nie można patrzeć na te mistrzostwa tylko przez pryzmat tego meczu z Chorwacją, bo niestety takie spotkania się zdarzają raz na dekadę czy 15 lat, że nie wychodzi nic i jeszcze na dokładkę jest olbrzymi pech. Nam przytrafił się taki mecz na mistrzostwach w Polsce, do tego jeden z najważniejszych. Chociaż tak naprawdę ważniejsza była rywalizacja z Norwegami, bo gdybyśmy wtedy wygrali, to by w ogóle nie było tematu, a tak z Chorwatami trafiła się sromotna porażka. To jest drużyna, która nadal ma ogromny potencjał i teraz trzeba to szybko sklecić, żeby ten zespół znowu wygrywał i osiągał sukcesy.Kwalifikacje olimpijskie rozpoczną się za kilka dni. Naszymi rywalami będą Macedonia, Chile i Tunezja. Przy tym, że z tego turnieju na igrzyska pojadą dwie drużyny. W ogóle jest możliwe, żebyśmy to przegrali?- Zawsze jest taka możliwość. Trzeba podchodzić z pokorą i szacunkiem do każdego przeciwnika. No ale faktycznie - patrząc na siłę tych czterech reprezentacji - tym bardziej, że turniej rozgrywany jest w Polsce, wydaje się, że jesteśmy murowanym faworytem do zajęcia pierwszego miejsca, już nie mówię tutaj o kwalifikacji. Wiadomo, najgroźniejszym rywalem wydaje się być Macedonia, gdzie jest Kirył Lazarow - superbombardier na prawym rozegraniu. Gdzie drużyna jest oparta na zawodnikach ze Skopje, z obu klubów z tego miasta, dosyć solidnych, ogranych, doświadczonych. Jest niezły bramkarz Borko Ristovski, który gra w Bundeslidze. Mimo wszystko wydaje mi się, że nasza drużyna kadrowo i potencjalnie jest dużo mocniejsza. Chile to raczej outsider, chociaż ciężko jest cokolwiek powiedzieć o tej drużynie. I zostaje Tunezja, która myślę, że swoje najlepsze lata ma trochę za sobą. Drużyny afrykańskie miały taki boom, że grały bardzo dobrze i walczyły jak równe z równym z ekipami z Europy, ale od jakiegoś czasu zdecydowanie spuściły z tonu. Mają mniej tych zdolnych graczy, więc na pewno jest to zespół, którego nie można zlekceważyć, ale jest dużo słabszy np. od Macedonii.A czy taki krótki okres pracy z drużyną, to nie będzie dla was - jako całego sztabu - pewien kłopot? Bo tak naprawdę wchodzicie do zespołu w pewnym sensie ukształtowanego i macie siedem dni na to, by jakoś na niego wpłynąć.- Trener Dujszebajew ma plan w głowie, bo tu naprawdę nie może być żadnej rewolucji, jakichś skrajnych zachowań. Przecież mamy naprawdę dobrą drużynę, trzeba się najbardziej skoncentrować, żeby ta ekipa miała ponowną motywację do wygranych i odbudowała się psychicznie po tej porażce z Chorwacją.Najpierw wiele lat w Warszawie, potem 11 lat we Francji. Czuje się pan warszawiakiem z francuską duszą?- Urodziłem się w Warszawie, jestem warszawiakiem - to jest moje miasto. A faktycznie, Francja wywarła na mnie duży wpływ. Na pewno jako zawodnika, ale też jako szkoleniowca, bo wiele wzorów stamtąd właśnie przyniosłem. Czy mam duszę francuską? Nie no, chyba byłem takim Francuzem z polską duszą, a teraz już jestem Polakiem z polską duszą (śmiech).Turniej kwalifikacyjny odbędzie się w dniach 8-10 kwietnia w gdańskiej Ergo Arenie. W Brazylii zagrają dwie najlepsze ekipy z tej imprezy.