- My nie mamy kompleksów, chcemy walczyć z każdym rywalem o punkty. Nie stoimy na straconej pozycji. Choć przeciwnik jest utytułowany, to przecież to jest sport, tu każdy wynik jest możliwy - zapewnił Wichary. W historii LM drużyna z Płocka spotykała się z trzema ekipami niemieckimi. Z Flenburg-Handewitt i THW Kiel ma na swoim koncie zwycięstwa, z Rhein-Neckar Loewen nie wygrała nigdy. Obie drużyny spotkały się w sezonie 2008/2009, wtedy był to debiut płocczan, a LM rozgrywana była w systemie ośmiu grup po 4 zespoły. Wisła przegrała wszystkie swojej pojedynki, między innymi obydwa mecze z RNL oraz węgierskim Pick Szeged, z którym w tym sezonie znalazła się w grupie A LM. Niemiecka ekipa wygrała z Wisłą 38-28 u siebie i 37-23 na wyjeździe. Najwięcej goli rzucił wtedy Gudjon Sigurdsson, a w składzie RNL występowali wówczas także reprezentanci Polski: Mariusz Jurasik, Grzegorz Tkaczyk, Karol Bielecki i bramkarz Sławomir Szmal. Jedynym zawodnikiem płockiej ekipy, który gra w niej do dziś był właśnie Wichary. - Nie pamiętam tamtego meczu, musiałbym mocno poszukać w pamięci. To nie było na pewno takie spotkanie, które gdzieś tam zostaje w głowie, a minęło prawie dziesięć lat. Przegraliśmy wysoko, o takich pojedynkach najlepiej szybko zapomnieć - powiedział kapitan płockiego zespołu. Po niedzielnym występie płockiego bramkarza w meczu z Vardarem Skopje, kiedy popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami i wybronił kilka bardzo trudnych rzutów, w serca kibiców wkradła się nadzieja, że ponownie zatrzyma rywali. Jego parady muszą jednak wykorzystać koledzy z drużyny i zdobywać gole z kontry. - Tak to już jest, że potrzeba skutecznej gry w obronie, a potem w ataku. Ale to nie było tylko tak, że tylko ja broniłem dostępu do bramki. My też dochodziliśmy do czystych sytuacji, ale Arpad Sterbik, bramkarz Vardaru nas zatrzymywał. Takie sytuacje były z obu stron. Oni wytrwali do końca, utrzymali przewagę do ostatniego gwizdka, nam nie udało się wyszarpać choćby punktu - tłumaczył Wichary. Jego zdaniem szanse na zdobycz punktową w meczu z Rhein-Neckar Loewen są, może nie takie duże, ale są. - Ciężko się gra z Niemcami. Zespół Rhein-Neckar Loewen, remisując z Barceloną pokazał, że jest dobrze przygotowany. Jeśli chcemy zdobyć choć punkt, to musimy zagrać bardzo dobrze w ataku i obronie przez całe 60 minut. To żadna tajemnica. Zawsze jest szansa, nie ma takiej drużyny, która nie popełnia błędów, trzeba tylko umieć je wykorzystać. My wygrywaliśmy już z niemieckimi zespołami, trzeba spróbować pokonać aktualnego mistrza - przypomniał. Orlen Wisła mecz 1. kolejki grała w niedzielny wieczór. We wtorek rano zawodnicy jadą do Warszawy, gdzie z Okęcia wylecą do Frankfurtu, a stamtąd autokarem do St. Leon-Rot, gdzie w Harres Veranstaltungs Halle o godz. 18.30 rozpocznie się mecz inaugurujący 2. kolejkę. - Rozpoczął się maraton grania, my jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że nie ma czasu by się zresetować, by zapomnieć o jednym meczu i zacząć myśleć o następnym. Dla nas to codzienność, tak wyszło, musimy się dostosować do harmonogramu rozgrywek - mówi bramkarz Orlen Wisły. Po środowym meczu, w czwartek drużyna wraca wieczorem do Płocka, a w piątek 23 września jedzie do Opola na mecz Superligi z Gwardią.