Początek sobotniego spotkania był bardzo wyrównany, w którym żadna z drużyn nie była w stanie uzyskać znaczącej przewagi. Po 20 minutach był remis (8:8), ale wówczas sędziowie za faule odesłali dwie zawodniczki Zagłębia na ławkę kar i gospodynie odskoczyły na dwie bramki (11:9). Końcówka należała jednak do lubinianek, które na przerwę schodziły wygrywając 13:12. Druga połowa przebiegała początkowo pod dyktando "Miedziowych", które dzięki szybkim akcjom ze skrzydła Kai Załęcznej oraz rzutom z drugiej linii Klaudii Pielesz stopniowo powiększały przewagę. Na kwadrans przed końcem spotkania wicemistrzynie Polski prowadziły już różnicą pięciu bramek (22:17), ale po serii kar dla Zagłębia grające w przewadze rywalki zaczęły odrabiać straty. Na pięć minut przed końcem meczu był remis (24:24), a w ostatnich sekundach więcej sił zachowały gospodynie i to one ostatecznie wygrały 29:28. "Uważam, że był to dobry mecz, ale grając niemal cały czas w osłabieniu ciężko nam było utrzymać korzystny wynik. Spotkanie początkowo toczyło się falami, a potem posypały się kary dla naszych zawodniczek i rywalki uciekły nam na 3-4 bramki. Udało nam się to odrobić, a potem wyjść nawet na pięciobramkowe prowadzenie, ale ciężko się gra, gdy jedna zawodniczka po odbyciu kary nie zdąży wrócić na boisko, a tu już schodzi następna. Ten rezultat może jednak bardzo zmotywować drużynę, bo dziewczyny uważają, że były lepsze i są wściekłe z powodu takiej przegranej" - powiedziała PAP trenerka Zagłębia Bożena Karkut. Metz Handball - KGHM Metraco Zagłębie Lubin 29:28 (12:13) najwięcej bramek dla Metz - Jekaterina Andriszina 6, Kristina Liscevic 5, Svetlana Ognjenovic 5. KGHM Metraco Zagłębie Lubin - Monika Maliczkiewicz, Natalia Cwirko - Karolina Smeniuk-Olchawa 9, Kaja Załęczna 5, Kinga Byzdra 4, Agnieszka Jochymek 3, Anna Pałgan 3, Klaudia Pielesz 3, Vanessa Jelic 1, Aleksandra Paluch. Kary: Metz - 6 minuty; KGHM - 18 minut. Sędziowie: Angelos Argyridis, Christos Moutass (obaj Cypr). Widzów: 4200.