Trener Michael Biegler wykorzystuje mecze sparingowe, by sprawdzać zawodników z bliższego lub dalszego zaplecza polskiej reprezentacji. W perspektywie ma czerwcowy arcyważny dwumecz z Niemcami o awans do mistrzostw świata w Katarze oraz mistrzostwa Europy w Polsce rok później. W otwarciu lubelskiego turnieju zabrakło 7 zawodników, którzy grali na styczniowych mistrzostwach Europy w Danii: Krzysztofa Lijewskiego, Bartłomieja Jaszki, Karola Bieleckiego, Jakuba Łucaka, Roberta Orzechowskiego, Kamila Syprzaka i Przemysława Krajewskiego oraz pukającego do kadry od paru miesięcy rozgrywającego Rafała Glińskiego. Zastąpili ich Przemysław Zadura, Piotr Masłowski, Michał Daszek, Wojciech Gumiński, Damian Kostrzewa i Damian Krzysztofik, którzy w kadrze debiutowali, bądź mieli w niej staż tylko symboliczny. I liczba nowych twarzy w największym stopniu wpływała na sposób gry "Biało-czerwonych". W pierwszej połowie, gdy w większości na boisku przebywali zawodnicy mniej lub więcej ograni w reprezentacji (Chrapkowski, Jurkiewicz, Wiśniewski, obaj Jureccy) gra była w miarę płynna i skuteczna. Wartością dodaną byli właśnie Michał i Bartosz Jurecki, Mariusz Jurkiewicz i obrona z Piotrem Grabarczykiem. Do tego poziomem dostroili się młodzi. Dobry debiut - w grze w ataku - zaliczył Piotr Masłowski. Cztery gole zdobyte po niekonwencjonalnych i odważnych atakach plus jedna asysta wpisują się w ocenę pozytywną. Na nieobecności Krzysztofa Lijewskiego najbardziej zyskał Michał Szyba. Leworęczny rozgrywający Azotów Puławy pokazał, że musi grać w kadrze jak najczęściej, by był z niego pożytek. I że w tej roli może spisywać się jak pełnoprawny zmiennik "Lijka", a nie wchodzić tylko wtedy, gdy najlepszy prawy rozgrywający Europy musi odpocząć. Reszta zmian wyglądała nieco na chaotyczną. Wejście Damian Kostrzewy na ostatnie 180 skeund tak go stremowało, że zmarnował dwie swoje okazje bramkowe. Daszek, Gumiński czy Krzysztofik i Zadura grali bardzo krótko, ale przed nimi jeszcze dwa mecze turnieju. Spotkanie z osłabioną brakiem słynnego Siarheia Rutenki Białorusią przebiegało pod dyktando Polaków. Na prowadzenie wyszli po kwadransie i nie oddali go do końca. Na pierwszą dwubramkową przewagę wyprowadzili nas Bartosz Jurecki (dwa gole) i Patryk Kuchczyński i z 4-5 zrobiło się 7-5. Potem swoje pięć minut mieli wspomniany Masłowski i młodszy z Jureckich i na przerwę Polacy schodzili prowadząc 16-12 prezentując się solidnie w obronie i w ataku. Po zmianie stron Białorusini byli stroną przeważającą. Zaczęli od dwóch bramek Siergieja Szyłowicza, jeszcze do niedawna zawodnika Gaz-Systemu Pogoni Szczecin, a pod koniec meczu doszli nawet na dwa gole. Gra Polaków nie była już taka płynna, co chwila na boisku pojawiał się nowicjusz. W końcówce swój udział w zwycięstwie bardzo wyraźnie zaznaczył Sławomir Szmal, broniąc między innymi dwa rzuty karne. W innym meczu turnieju Rosja wygrała z Czechami 22-19. W sobotę o 19 Polska zagra w lubelskim "Globusie" z Rosją. Wcześniej, Czesi zmierzą się z Białorusinami. Autor: Leszek Salva Polska - Białoruś 27-22 (16-12) Polska: Szmal, Wyszomirski - M. Jurecki 5, Chrapkowski 2, Zadura, Szyba 3, Jurkiewicz 3, Masłowski 4, Wiśniewski 2, Gumiński, Kostrzewa, Kuchczyński 4 (2 z karnych), Daszek 1, Grabarczyk, B. Jurecki 3, Krzysztofik. Sędziowali: Vaidas Mazeika - Mindaugas Gatelis (Litwa) Widzów: 3100 Czechy - Rosja 19-22 (9-13)