Michael Biegler (trener reprezentacji Polski): Po poprzednim meczu, przegranym jedną bramką ze Słowenią, obiecaliśmy sobie, że zagramy lepiej. Dokonaliśmy kilku zmian w taktyce, zmieniliśmy też kilku graczy. Wykonaliśmy sporo pracy. Obrona 6-0 zaczęła znakomicie funkcjonować. Widać, że z meczu na mecz gramy coraz lepiej. Jacek Będzikowski (asystent trenera głównego reprezentacji Polski): Na pewno dla kibiców to był fantastyczny mecz. Dostarczył mnóstwo emocji z happy endem. Niestety na początku ten mecz nam się nie układał. Zmieniliśmy obronę, potem musieliśmy wymienić kilku zawodników i wprowadzić kilka innych zmian. Ale na koniec się udało, a to najważniejsze. W ataku staraliśmy się grać konsekwentnie. Co prawda przestrzeliliśmy parę sytuacji, ale to jest sport i wiadomo, że nie gra się na sto procent. To, że Bartosz Jurecki był egzekutorem rzutów karnych było wyjściem awaryjnym. Kapelusz z głowy, że zagrał na sto procent. Marcin Lijewski (rozgrywający): Przespaliśmy początek meczu. Ilic rzucił parę takich bardzo fajnych bramek, z 10-11 metrów w długi róg bramkarza, to potwierdzało jego wielką klasę. Gdy udało nam się wyłączyć go z gry, to totalnie wybiło Serbów z rytmu. A my z minuty na minutę budowaliśmy się jako zespół. Takie mecze, jak ten, budują ducha zespołu. Obyśmy nie musieli więcej grać w takim meczu. Mam nadzieję, że znowu stworzymy taką drużynę jak kilka lat temu, gdy zdobywaliśmy medale mistrzostw świata. Sławomir Szmal (bramkarz, kapitan drużyny): Trzeba pochwalić cały zespół za walkę. Mieliśmy wzloty i upadki i na koniec wielką radość. Druga połowa to w wykonaniu naszej obrony było coś niesamowitego. Olbrzymia walka, masę serca pozostawionego na boisku. Bartosz Jurecki (obrotowy): Wielkie dzięki dla kibiców, którzy byli na trybunach i przed telewizorami. Będziemy się starać, aby zawsze kończyć takie horrory happy endem. Trener spytał mnie przed meczem, czy gdy zajdzie taka potrzeba to będę mógł rzucać rzuty karne. Powiedziałem, że jak mnie wyznaczy, to podejdę i zrobię wszystko, żeby zdobyć gola. Wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo, że każda sytuacja może zadecydować o wyniku. Dobrze, że nie odpuściliśmy, bo w pierwszej połowie nam trochę uciekli. Trenerzy nas uspokajali, żebyśmy nie grali na hura i próbowali od razu odrobić wszystkie pięć bramek. Tylko żeby stopniowo, minuta po minucie, odrabiać straty. Robert Orzechowski (prawoskrzydłowy, zdobywca decydującego gola): Wyrwaliśmy to zwycięstwo. W szatni podczas przerwy padło kilka brzydkich słów, że nie wygląda nasza gra tak jak powinna wyglądać. Nie dajemy z siebie tyle agresji ile powinniśmy i w drugiej połowie to nam się przydało. Dużo pomogli nam kibice. Ostatnią akcję mieliśmy ustawioną pod Karola Bieleckiego, żeby oddał rzut z dziewiątego metra. Ale widzieliśmy, że obrońca serbski może temu zapobiec. Wyszli do niego wysoko, przez chwilę byłem wolny podali do mnie i ... bramka. Miło jest zdobyć ostatniego gola, ale bohaterem jest cały zespół.