Cieszy rosnąca forma reprezentacji Polski w piłce ręcznej, mistrzostwa Europy zaczynają za niewiele więcej niż dwa tygodnie. Podczas trzydniowego turnieju 4 Nations Cup rozgrywanego w gdańsko-sopockiej ERGO Arenie Polacy każdego dnia byli lepsi. Najpierw, po słabym meczu ulegli Tunezji 26:30. Drugiego dnia zagrali już lepiej i pokonali Japonię 28:27, wreszcie trzeciego dnia zagrali zdecydowanie najlepiej wygrywając 33:27 z Holandią. Tym samym Polacy zrewanżowali się "Oranje" za dwie porażki w kwalifikacjach mistrzostw Europy. W pierwszym dzisiejszym spotkaniu Tunezja pokonała Japonię 36:31, co oznaczało, że nawet wygrana z Holandią, mogła dać Polakom jedynie drugie miejsce w 4 Nations Cup. I tak się stało. Lepiej zaczęli Holendrzy, a Polacy mimo taśmowo nakładanych na "Oranje" kar nie potrafili dojść rywali. Skuteczny był Florent Bourget, już na samym początku miał trzy bramki na koncie. Wówczas Polacy włączyli wyższy bieg i zdobyli cztery kolejne bramki - było 8:5 dla Biało-Czerwonych. Potem przyszła fala goli "Pomarańczowych", łatwe straty Polaków i kontry gości przyniosły remis 8:8. Piłka ręczna. Polska - Holandia 33:27 Do końca pierwszej połowy na minimalnym prowadzeniu byli nasi zawodnicy, dobrze obsługiwany na kole był Kamil Syprzak. Gdy już dostawał piłkę kołowy PSG nie mylił się - w pierwszej połowi polscy obrotowi zdobyli aż bramek. Skuteczności Syprzakowi pozazdrościł i efektowną akcją poprawił Arkadiusz Moryto i Biało-Czerwoni odskoczyli na trzy bramki - było 17:14. Do końca połowy celnie rzucali już tylko Holendrzy, zmniejszając deficyt do jednej bramki po 30 minutach gry. Wynik do przerwy sprytną "wkrętką" ustalił Tom Jansen, swoją piątą bramką. Na półmetku tyle samo miał Bourget. W 36. minucie Holendrzy po raz pierwszy po dłuższej przerwie wyszli na prowadzenie 19:18. Wydawała się, że Przemysław Krajewski był faulowany przy rzucie, gwizdek sędziów pozostał głuchy, a Holendrzy rzucili przez całe boisko do pustej bramki. Polakom udało się odskoczyć na dwie bramki po bramce Krajewskiego - 23:21. Biało-Czerwoni zamiast powiększać przewagę, doszczętnie ją stracili, trzy razy z rzędu trafili Holendrzy i wyszli na prowadzenie, szalał wśród nich Ivar Stavast. Zespoły grały falami, po pomarańczowej, przyszedł czas na biało-czerwoną, po trzech golach Holandii, Polacy przebili to ponad dwukrotnie i zdobyli siedem (!) goli z rzędu, dodatkowo jak natchniony bronił Adam Morawski. Było 30:24 dla zawodników trenera Patryka Rombla, "Oranje" pozostawali prawie 10 minut bez gola. To zadecydowało o ich porażce i ostatnim miejscu w 4 Nations Cup. Polacy ostatecznie finiszowali na drugim miejscu, zwyciężyli Tunezyjczycy. Po turnieju w Gdańsku kadrowiczów czeka jeszcze konsultacja szkoleniowa w Płocku (2-5 stycznia), turniej w Hiszpanii z udziałem gospodarzy, Iranu i Japonii (6-8 stycznia) i kolejna konsultacja w Płocku (9-12 stycznia). Po niej trener Rombel wybierze 18 zawodników, którzy pojadą do Bratysławę na Słowację grać w mistrzostwach Europy, które rozpoczną się 13 stycznia 2022 roku, finał zaplanowano na 30 stycznia. W turnieju wystąpią 24 reprezentacje, w tym Polska. W grupie D rywalami będą Niemcy, Austriacy i Białorusini. Polska - Holandia 33:27 (17:16) Polska: Mateusz Kornecki, Adam Morawski - Michał Olejniczak 1, Patryk Walczak 2, Kacper Adamski 2, Jan Czuwara 2, Arkadiusz Moryto 6, Dawid Dawydzik 3, Maciej Pilitowski, Damian Przytuła 1, Ariel Pietrasik 3, Kamil Syprzak 7, Przemysław Krajewski 4, Michał Daszek 2, Bartłomiej Bis. Kary: Polska i Holandia po 10 minut. Maciej Słomiński, ERGO Arena