Nadzieje w Kielcach były rozbudzone, balon nadmuchany, bo PGE VIVE w tym roku grał naprawdę dobry handball, a do tej pory wydawało się, że różnice między najlepszymi drużynami Europy nie są wielkości Himalajów. Oczywiście wiadomo, że Paryż ma personalnie najmocniejsza drużynę świata, świetnego trenera, ale i francuskim galacticos zdarzały się w tym sezonie i w tym roku potknięcia - przegrywali w rodzimej lidze, przegrywali w Lidze Mistrzów. Tymczasem po bardzo energetycznych ze strony kielczan pierwszych minutach i remisie 4-4 nastąpiła katastrofa. Trudno powiedzieć, czy gospodarze byli przemotywowani, czy spalili się psychicznie, czy po prostu trafili na genialnego rywala. Takiego, który do 19 minuty miał stuprocentową skuteczność w ataku, bo dopiero wtedy udało się zablokować pierwszy rzut gości. Dopiero w 22. minucie kielecki bramkarz odbił pierwszy rzut. Kielczanie grali z maszynami, z których programista wyeliminował możliwość popełniania błędów. Sami za to robili ich za dużo. Piłka oddana w ręce rywala, słaby rzut i statyczna obrona. Statyczna, jakby nie było wiadomo, że panom Hansenowi, Karabaticiowi czy Sagosenowi można pozwalać rzucać z 7. metra. Aż sześć goli paryżanie zdobyli po kontrach, bo kielczanie bardzo łatwo tracili piłkę. Ostatnie prowadzenie kielczan to 4 minuta - 3-2. Osiem minut później Paryż prowadził już 8-4, a w 19. - 15-6. Do tego jednak trzeba dodać, że już na początku meczu zdarzyły się kontrowersyjne decyzje sędziów - brak kar dla gości, nie podyktowanie karnych dla gospodarzy, brak reakcji na poniewieranie kieleckiego kołowego - to bez wątpienia miało wpływ na wynik meczu w tym momencie. Do szatni PSG schodził mając na liczniku +12... To rozstrzygało sprawę wyniku, pozostała do ustalenia kwestia rezultatu. Ale ktoś musiał w szatni kielczanom przypomnieć, że etykietki jednej z najlepszych drużyn Europy nie dostali przypadkiem, a takiego lania w Hali Legionów jeszcze nikt nie śmiał im sprawić. Więc walczyli przynajmniej o honorowa porażkę. I to walczyli jak lwy. Poprawili obronę, poprawili atak, poprawili wszystko. Włączył się Sławomir Szmal, włączyli się kibice reagując na każdego gola. Minuta po minucie, akcja po akcji starta się zmniejszyła. Spiker zachęcał fanów i zawodników, przypominał co się działa dwa lata temu w Kolonii, gdy w finale odrobili 9 goli w 14 minut i sięgnęli w efekcie po najważniejsze trofeum na kontynencie. Okazało się, że to działa! W 45. minucie okazało się, że PGE VIVE nie walczy już tylko o honor, ale też o... wynik. Bo w 45 minucie kielczanie przegrywali ale już tylko 21-27, a za chwilę 23-28 i byli na fali wznoszącej! Ciężko było jednak przeskoczyć ten próg. Trochę pecha przy niektórych akcjach, niepotrzebny słaby rzut do pustej bramki, głupia kara - sprawiały że starta przestała maleć i przez kilka minut utrzymywała się na poziomie 6-7 goli. No i jeden z robotów - Thierry Omeyer w bramce - perfekcyjnie udawał, że nie ma emocji, tylko robi swoje. Na wygraną czy remis szansa uciekła, ale wrażenie niesamowitej walki, jaka miała miejsce w drugiej połowie zostanie w pamięci na długo. Sprawa awansu zasadniczo jest rozstrzygnięta, chyba że... Chyba że PGE VIVE na takiej agresji, na takiej skuteczności, z taką walką jak dziś po przerwie zagra całe spotkanie w Paryżu. To wtedy mogą zdarzyć się cuda. Ale bardziej prawdopodobne jest inne proroctwo - oto nadchodzi era, w której w piłkę ręczną będzie grać 14 zawodników, a na końcu i tak wygrywa Paryż. Rewanż w sobotę 28 kwietnia w Paryżu. Leszek Salva PGE VIVE Kielce - Paris Saint-Germain 28-34 (10-22) PGE VIVE Kielce: Sławomir Szmal, Filip Ivić - Michał Jurecki 4, Alex Dujshebaev 7, Mateusz Kus, Julen Aginagalde, Karol Bielecki 3, Mateusz Jachlewski 2, Manuel Sztrlek, Blaz Janc 2, Mariusz Jurkiewicz 1, Urosz Zorman 3, Marko Mamić 3, Dean Bombac 3, Darko Djukić. Paris Saint-Germain: Thierry Omeyer, Rodrigo Corrales - Uwe Gensheimer 4, Henrik Mollgard, Luka Stepancić, Adama Keita, Sander Sagosen 2, Benoit Kounkoud 4, Nedim Remili 4, Luc Abalo 5, Luka Karabatić 1, Mikkel Hansen 5, Daniel Narcisse, Jesper Nielsen 4, Nikola Karabatic 5, Dylan Nahi. Kary: VIVE - 8 min. PSG - 8 min. Czerwona kartka (za faul) Mateusz Kus (PGE VIVE Kielce) - 47. min. Widzów: 4 000. Sędziowie: Ivan Pavicević i Milos Roznatović (Czarnogóra). WS