W tabeli z dorobkiem 62 punktów prowadzi niepokonane Vive, przed Wisłą (53 pkt.) i Górnikiem Zabrze (47 pkt.). - Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, ale zabrakło nam cwaniactwa i chłodnej głowy - powiedział prawoskrzydłowy płocczan Michał Daszek. Drużyna z Płocka po raz ostatni wygrała z Kielcach 22 maja 2011 roku (32-30 po dogrywce w drugim finałowym meczu o mistrzostwo Polski). Po blisko ośmiu latach ekipa z Mazowsza była bardzo blisko powtórzenia tego sukcesu. Na 30 sekund przed końcem goście prowadzili w Hali Legionów 30-29 i mieli piłkę. - W tym decydującym momencie zabrakło nam doświadczenia, cwaniactwa i chłodnej głowy. Myślę, że można było tę akcję rozegrać inaczej. To był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu i szkoda, że nie wygraliśmy w regulaminowym czasie gry, bo byliśmy tego bardzo blisko - nie ukrywał Daszek, najskuteczniejszy w tym spotkaniu zawodnik Wisły (osiem bramek). Na sekundę przed końcem wyrównał Luka Cindrić i doszło do rzutów karnych, w których już lepsi byli kielczanie. Mimo porażki trener Wisły był bardzo zadowolony z postawy swoich podopiecznych. - Walczyliśmy jak lwy, graliśmy przeciwko jednemu z najlepszych zespołów w Europie, który ma zawodników z najwyższej półki. Jestem dumny z mojej drużyny. Ten mecz to dobry prognostyk na przyszłość. Będziemy się starali krok po kroku wykonywać swoją pracę, aby to przynosiło jak najlepsze wyniki - podkreślił Xavier Sabate. Kielczanie stracili pierwszy punkt w tym sezonie, ale zachowali miano niepokonanych. - To był bardzo trudny mecz. Wygraliśmy, mimo że nie zaprezentowaliśmy naszej najlepszej gry. W ataku zrobiliśmy za dużo błędów. Ważne jednak, że w tych decydujących momentach zachowaliśmy więcej spokoju i po rzutach karnych to my mogliśmy się cieszyć ze zwycięstwa - powiedział prawoskrzydłowy kielczan Blaz Janc. Jednym z bohaterów kieleckiej drużyny był chorwacki bramkarz Filip Ivic, który pod koniec spotkania miał kilka świetnych interwencji, a w serii rzutów karnych obronił rzuty Michała Daszka i Przemysława Krajewskiego. - Przy rzutach z siódmego metra bramkarz ma tylko 20 proc. szans na skuteczną interwencję. To trochę loteria, ale bardzo się cieszę, że to my wygraliśmy ostatecznie to niezwykle ciężkie spotkanie - podkreślił Ivic. - Szacunek dla mojego zespołu, który co prawda nie zagrał najlepszego spotkania, ale potrafił go rozstrzygnąć na swoją korzyść. W ataku zrobiliśmy chyba z 11 czy 12 błędów, a rywale po kontrach zdobywali łatwe bramki. Ale liczy się końcowy efekt. Wygraliśmy w meczu, który był znakomita promocją polskiej piłki ręcznej. Oby więcej takich pojedynków - podsumował piątkowe spotkanie trener kielczan Tałant Dujszebajew. Po 21 kolejkach na czele ekstraklasy z kompletem zwycięstw jest PGE VIVE Kielce (62 punkty). Zespół z Płocka jest drugi i ma na swoim koncie dziewięć punktów mniej. Janusz Majewski PGE VIVE Kielce - Orlen Wisła Płock 30-30 (15-15), karne 3-0 Najwięcej bramek: dla PGE VIVE - Blaz Janc, Władysław Kulesz i Luka Cindric po 5, Arkadiusz Moryto 4, dla Wisły - Michał Daszek 8, Tomasz Gębala 5, Renato Sulic 4. Czerwona kartka (za faul) - Dan Racotea (Orlen Wisła Płock) - 19. min, (z gradacji kar) - Marko Mamic (PGE VIVE Kielce) - 41. min.