- Jak już tu jesteś i poczujesz tę atmosferę, zobaczysz kibiców, którzy w ciebie wierzą i mówią dawaj, damy radę, musimy to zrobić, to człowiek nie chce tylko brać udziału w tym turnieju - powiedział Lijewski. - Myślę, że mogliśmy więcej. Byliśmy jednak za mało skuteczni, zabrakło troszeczkę szczęścia. Niektóre decyzje sędziowskie też były kontrowersyjne, ale nie przegraliśmy przez sędziów, bo tak na pewno nie jest. Piłka ręczna to sport, w którym wygrywa ta drużyna, która popełni mniej błędów. A my zrobiliśmy ich więcej od rywali i zasłużenie przegraliśmy - podkreślił zawodnik PGE Vive. Lijewski przyznał, że drużynie PGE Vive było bliżej zwycięstwa w meczu półfinałowym, niż w tym o trzecie miejsce. - Łatwiej było o zwycięstwo w półfinale, a w meczu o trzecie miejsce... W pierwszej połowie mieliśmy osiem niewykorzystanych sytuacji sam na sam. To nie są rzuty z drugiej linii, z blokiem, tylko sytuacje, które wykorzystywać trzeba. To na pewno zostawiło jakieś piętno. Jak nie wykorzystujesz "setek" w takim meczu, w którym nie ma marginesu błędu, nie można marzyc o końcowym sukcesie - powiedział. Krzysztof Lijewski zdaje sobie sprawę, że w przyszłym sezonie PGE Vive to będzie inna drużyna. - Kilku zawodników kończy grę, odchodzą, związują się z innymi klubami. Ja jednak się cieszę, że byłem małą częścią tej ekipy, która zaszła tak daleko mimo tak wielu problemów. Ten sezon mógłby się troszeczkę lepiej skończyć, teraz serce trochę boli, bo czujemy, że zawiedliśmy. Ale jak już ochłoniemy, to wtedy zdamy sobie sprawę, że patrząc na przebieg tego sezonu, liczbę kontuzji, problemy ze strefa mentalną wszystko przeszliśmy - grając w dziesięciu na wyjazdach, czy w dziewiątkę w domu... i na koniec tutaj się znaleźliśmy. Myślę, że to jest namiastka tego, co możemy zrobić w przyszłym sezonie - powiedział Lijewski. W tym sezonie PGE Vive zdobyło też mistrzostwo kraju - ósmy raz z rzędu, pokonując w finale, już tradycyjnie, płocką Wisłę.