- W turnieju każdej drużynie zdarza się słabszy mecz i nam trafił się on akurat w półfinale, w konfrontacji z Serbią. W tym spotkaniu popełniliśmy za dużo prostych błędów - dodał Ciepliński. Były trener reprezentacji przekonuje, że o porażce "Biało-czerwonych" zadecydował słabszy początek meczu oraz świetna postawa serbskiej bramkarki. - Odniosłem wrażenie, że nasze zawodniczki przestraszyły się znakomicie dysponowanej Katariny Tomaszević i właściwie przez całe spotkanie nie znalazły na nią recepty. Warto jednak zwrócić uwagę, że na początku tej konfrontacji gospodynie również nie mogły się wstrzelić. Gdyby w tym fragmencie Polki wykazały się lepszą skutecznością, mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej. Tymczasem rywalki uporządkowały grę i jeszcze w pierwszej połowie osiągnęły wysoką przewagę. Spotkanie po 30 minutach było właściwie rozstrzygnięte - zauważył. Ciepliński zastanawia się czy trener Kim Rasmussen nie powinien szybciej wpuścić na boisko Karoliny Szwed-Orneborg. - Ta zawodniczka znakomicie spisała się w konfrontacji z Francją, a poza tym świetnie gra w obronie blokiem. Ale po meczu pozostały nam tylko spekulacje, a poza tym nie wiemy tego, co dzieje się wewnątrz drużyny. Nie wiem również, czy nasze piłkarki były odpowiednio psychicznie przygotowane do tej konfrontacji. To nie był mecz o życie, a w podświadomości mogła im się kołatać myśl, że już osiągnęły wielki sukces, bo są w najlepszej czwórce na świecie - stwierdził. Pomimo porażki w półfinale mistrzostw świata 63-letni szkoleniowiec bardzo pozytywnie wyraża się o grze "Biało-czerwonych" podczas serbskiej imprezy. - Na postawę naszych zawodniczek nie można patrzeć przez pryzmat przegranej z Serbią tylko trzeba wziąć pod uwagę całokształt ich dokonań. Moim zdaniem Polki odniosły niesamowity sukces i za to należą im się ogromne słowa uznania. Mam nadzieję, że "Biało-czerwone" wywalczą w Serbii brązowe medale - podsumował Jerzy Ciepliński.