<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/ms-polska-szwecja,4168" target="_blank">Zobacz zapis tekstowej relacji na żywo z meczu Polska - Szwecja</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/ms-polska-szwecja,id,4168" target="_blank">Tutaj znajdziesz zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne</a> Nadzieje przed tym meczem były raczej symboliczne. Podnoszono różne argumenty. Jak ten, że wygraliśmy z nimi rok temu na mistrzostwach Europy w Danii, po supermeczu Wyszomirskiego. Czy ten, że w 2012 roku odrobiliśmy z nimi 11 goli starty po pierwszej połowie. I jeszcze nadzieje dawał remis Szwedów z Egiptem na katarskim turnieju, co oznaczało że Szwedzi nie są maszyną do wygrywania. A my? A my w starciach z poukładanym przeciwnikiem w Katarze przegrywaliśmy. Po walce, jak z Niemcami, albo wstydliwie, jak z Danią. We wszystkich pięciu meczach na tym mundialu drużyna spisywała się przeciętnie. Ale tym razem symbolika zwyciężyła nad chłodną kalkulacją. Od początku Polacy grali znakomicie w obronie, po prostu kapitalnie. Do tego dokładał się świetny Sławomir Szmal i okazało się, że to Szwedzi mają problem w ataku. My też mieliśmy, ale jakoś udawało się zdobywać gole łatwiej niż robili to Szwedzi. Znakomicie grali: Karol Bielecki i Michał Jurecki, stuprocentową skuteczność miał Michał Daszek. Szwankowały kontry, ale i tak gra była o niebo lepsza niż w poprzednich meczach. Do sukcesu było jeszcze daleko, zwłaszcza gdy tuż przed przerwą tradycyjnie zdarzył się przestój i to rywale wyszli na prowadzenie. Przed drugą połową traciliśmy tylko jednego gola, tyle co nic, zwłaszcza że większość pierwszej części meczu dawała nadzieję na korzystne zakończenie. Ale początek jeszcze studził emocje. Długo polski diesel wchodził na obroty w ataku, a Szwedzi skutecznie mu uprzykrzali życie, stosując obronę 5-1 z wysuniętym Kallmanem. Na obroty wchodziła też nasza obrona, więc przegrywaliśmy jednym, dwoma golami. Na razie była to jednak walka o utrzymanie się w meczu, a nie wyjście na prowadzenie. Za dużo było niewymuszonych strat, albo wymuszonych brakiem pomysłu na rozegranie. Wartością dodaną był cały czas w bramce "Kasa". Wreszcie, w 39. minucie, po karnym Bartosza Jureckiego mieliśmy remis po 14, a po kolejnych nerwowych stratach i zmarnowanych kontrach (mp. ta Daszka) wreszcie trafił na 15-14 Adam Wiśniewski. Trafił z drugiej linii, a nie ze swojego skrzydła, co wpisywało się w wielką, do tej pory skuteczną, improwizację gry w ataku polskiego zespołu. Na pierwsze dwubramkowe prowadzenie Polaków wyprowadzili ci, co w Katarze do tej pory nie zaświecili nawet światłem odbitym, czyli skrzydłowi. Michał Daszek, po tym jak zmarnował dwie kontry i większość polskich kibiców wymieniłaby go na katarskie wielbłądy, wykorzystał to, co miał. Do tego celnie rzucał Wiśniewski. Czas biegł, a Polacy trzymali jedną- dwie bramki przewagi. Czasami cudem, czasami ratował nas "Kasa", a czas biegł, ale w miejscu. Ale gdy na 21-18 trafił z drugiej linii Michał Jurecki, wydawało się że już nic nie odbierze nam ćwierćfinału. W takim momencie największym wrogiem Polaków nie byli oni sami, a był nim czas. 150 sekund przed końcem Szwedzi dostali drugą karę i grali czterech na sześciu zawodników w polu, a my wykorzystaliśmy karnego (B. Jurecki). Tego nie dało się zepsuć! Nawet gdy straciliśmy gola w podwójnej przewadze, nawet gdy Andersson obronił kolejny rzut, to nie dało się tego zepsuć, bo Zachrisson przestrzelił. Pomógł jeszcze czas wzięty przez Bieglera, wreszcie w odpowiednim momencie, a ostatnie gwoździe do własnej trumny wbijali sobie sami Szwedzi, przestrzeliwując i pozwalając nam podwyższać rozmiary zwycięstwa na 24-20. W środę rywalem "Biało-czerwonych" będzie Chorwacja, a stawką awans do półfinału mistrzostw świata. Polska - Szwecja 24-20 (10-11) Polska: Sławomir Szmal - Bartosz Jurecki 5, Michał Jurecki 5, Michał Daszek 4, Adam Wiśniewski 3, Karol Bielecki 3, Mariusz Jurkiewicz 2, Andrzej Rojewski 1, Kamil Syprzak 1, Przemysław Krajewski, Piotr Grabarczyk, Michał Szyba, Piotr Chrapkowski. Szwecja: Mattias Andersson, Johan Sjoestrand - Fredrik Petersen 5, Jonas Kallman 4, Markus Olsson 3, Victor Oestlund 2, Niclas Ekberg 2, Andreas Nilsson 2, Lukas Karlsson 1, Mattias Zachrisson 1, Magnus Persson, Tobias Karlsson, Patrik Fahlgren, Jesper Nielsen. Autor: Leszek Salva W pozostałych poniedziałkowych meczach 1/8 finału: Niemcy - Egipt 23-16 (12-8) Dania - Islandia 30-25 (16-10) Francja - Argentyna 33-20 (16-6) Pary ćwierćfinałowe: Chorwacja - Polska Katar - Niemcy Dania - Hiszpania Słowenia - Francja O miejsca 17-24: Chile - Iran 31-32 Algieria - Arabia Saudyjska 25-27 Białoruś - Bośnia i Hercegowina 37-29 Czechy - Rosja 32-30