Kadra szczypiornistów przygotowuje się w Pruszkowie do MŚ w Dausze (15 stycznia - 1 lutego). - Chcemy zagrać w Katarze dobry turniej - powiedział Bielecki. Niemiecki trener reprezentacji Michael Biegler podkreślił w piątek, że z zawodnikami i sztabem kadry realizuje perspektywiczny, czteroletni program z głównym celem - mistrzostwami Europy w Polsce w 2016 roku. Zdaniem Bieleckiego, bieżące przygotowania nie kłócą się ze strategicznym założeniem. - Pracujemy wraz z kolegami tak, żeby optymalną dyspozycję uzyskać już w drugiej połowie stycznia i żeby zagrać w Katarze dobry turniej. Nie ma odpuszczania i myślenia o tym, co będzie za rok. Koncentrujemy się na najbliższym meczu o punkty - z Niemcami w Dausze. Chcemy go wygrać. Forma musi być optymalna, bo przeciwnicy są z najwyższej półki, z żadnym nie będzie łatwo - zaznaczył. Wcześniej, w dniach 28-30 grudnia, "Biało-czerwoni" wystartują w Katowicach w turnieju Christmas Cup obok ekip Węgier, Słowacji i Czech. Pierwszy występ w kraju drużyny narodowej od czerwcowych meczów z Niemcami i Hiszpanami w Gdańsku i Płocku będzie dużym wydarzeniem dla kibiców. - Dla zawodników także, bo rzadko gramy w Polsce. Hala w Katowicach bardzo nam pasuje. Myślę, że będzie to dobry turniej, a dla naszego zespołu istotne przetarcie przed mistrzostwami, okazja do ogrania się, sprawdzenia taktyki - podkreślił. W Spodku kadrowicze stawią się niemal prosto od świątecznych stołów. Zawodnik Vive Tauronu Kielce jednak nie narzeka. - W tym okresie roku doświadczamy tego od kilkunastu sezonów, nic się nie zmieniło. Wracam we wtorek ze zgrupowania do domu. Wigilię spędzę z rodzicami. Tradycyjnie, nie szykuje się nic nadzwyczajnego - spokojne święta z rodziną, trochę w Kielcach, trochę w Sandomierzu - przyznał 32-letni zawodnik. Bielecki zaczynał sportową karierę właśnie w Sandomierzu jako dobrze zapowiadający się... piłkarz. - To było kilkanaście lat temu. Jak każdy młody człowiek zaczynałem od futbolu. W szkole podstawowej miałem jednak nauczyciela, który stale mnie namawiał, żebym zmienił sport i zaczął uprawiać piłkę ręczną, bo widział we mnie potencjał. - Ja jednak nie słuchałem, przez kilka lat kopałem piłkę i strzelałem bramki nogą. Dałem się namówić dopiero w ósmej klasie. W pewnym momencie szybko urosłem i moja koordynacja ruchowa nie była już tak dobra jak u kolegów z boiska - niższych, a w związku z tym szybszych i zwinniejszych. W dodatku gdy zobaczyłem, że w piłce ręcznej czynię postępy i mogę coś osiągnąć, już się nie buntowałem. Najważniejsze, że miałem zacięcie, charakter i marzenia, by coś osiągnąć w sporcie. I udało się - powiedział jeden z najbardziej doświadczonych graczy reprezentacji.