W przedpołudniowym treningu w hali Znicz uczestniczyło we wtorek 17 zawodniczek. Po środowych zajęciach trener Leszek Krowicki poda nazwiska 16 podopiecznych, które pojadą na mistrzostwa. Do Bietigheim-Bissingen pod Stuttgartem, gdzie drużyna rozgrywać będzie swoje mecze Polki udadzą się w czwartek rano. W piątek czekają je treningi w meczowej hali, a w sobotę 2 grudnia pierwsze spotkanie ze Szwecją. "Biało-Czerwone" w ostatnich dwóch mundialach zajmowały czwarte lokaty. W tegorocznym turnieju, w którym wystąpią 24 zespoły, przebudowywany przez trenera Leszka Krowickiego zespół wystąpi dzięki dzikiej karcie. "Podstawowym zadaniem drużyny jest wyjście z grupy. W sprawozdaniu do ministerstwa określiliśmy zakładaną lokatę w przedziale 9-16. Turniej w Rumunii, gdzie ekipa wygrała wszystkie trzy mecze i zajęła pierwsze miejsce, dał pewną dozę optymizmu, że po wyjściu z grupy nie stoimy na straconej pozycji w walce o coś więcej. Przypomina mi się sytuacja z Danii sprzed dwóch lat, gdzie także mieliśmy zadanie wyjść z grupy, a potem pokonaliśmy Rosjanki i Węgierki i znaleźliśmy się w strefie medalowej" - powiedział Zygfryd Kuchta, wiceprezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce do spraw szkoleniowych. Poza Szwecją rywalkami "Biało-Czerwonych" w fazie grupowej będą obrońca tytułu Norwegia oraz Węgry, Czechy i Argentyna. Tylko dwie ostatnie ekipy są notowane niżej w rankingu niż Polska. Do 1/8 finału awansują cztery zespoły. "Grupa jest bardzo trudna, ale dostając dziką kartę nie można oczekiwać, że trafi się do łatwej. Norwegia, wielokrotny złoty medalista największych imprez, to niekwestionowany faworyt całego turnieju. Podobnie grające Szwedki to kolejny reprezentant skandynawskiej piłki, opierającej się na mocnej defensywie i szybkich kontratakach oraz na wykorzystywaniu błędów technicznych popełnianych przez przeciwnika. Czeszki to zespół dobijający się od jakiegoś czasu do czołówki i potrafiący sprawić niespodzianki. Wszystkie zawodniczki grają w mocnych ligach i mają dobrego trenera" - zauważyła kapitan drużyny Karolina Kudłacz-Gloc, wracająca do reprezentacji po urodzeniu syna, która w lidze niemieckiej gra w SG BBM Bietigheim, mieście, gdzie swoje mecze rozgrywać będzie grupa z Polkami. Trener Leszek Krowicki, który w lipcu 2016 roku objął drużynę narodową z zamiarem jej odmłodzenia i zbudowania teamu zdolnego walczyć o udział w igrzyskach olimpijskich w 2020 roku, podkreślił, że cel ten jest realizowany zgodnie z planem. "Na mistrzostwa świata pojedziemy bodajże z ośmioma debiutantkami w imprezie tej rangi. Odmładzanie reprezentacji jeszcze trwa, ale dzisiaj jesteśmy dalej w procesie jej budowania niż rok temu. Jesteśmy sportowcami, więc stawiamy sobie zawsze ambitne, wysokie cele. Chcielibyśmy w MŚ wygrywać wszystko, co jest możliwe. Zbierać punkty, żeby awansować do kolejnej rundy. Na dziś to plan minimum" - powiedział 60-letni szkoleniowiec.