- Jesteśmy zespołem, który nie za bardzo lubi taką ofensywną obronę, przy której trzeba grać bardzo szybką piłką, szybko poruszać się po boisku. Wolimy płaską defensywę, gdy można rzucać z daleka - tłumaczyła po spotkaniu w Naestved. Polki po bardzo słabej w ich wykonaniu pierwszej połowie zwycięstwo zapewniły sobie po przerwie. - Wreszcie znalazłyśmy rozwiązania taktyczne, dzięki którym momentami udawało nam się rozmontować tę obronę. Fajnie, że w drugiej połowie do gry włączyły się skuteczniej nasze skrzydłowe. Wykorzystałyśmy kilka kontr i to było takim kołem napędowym dla całej drużyny - dodała. Według rozgrywającej HC Lipsk spory wpływ na taką grę ma trema ogarniająca niektóre jej koleżanki. - W pierwszej połowie miałyśmy mnóstwo znakomitych pozycji do zdobycia bramek, tzw. setek, których nie wykorzystałyśmy. Widocznie coś siedzi w naszych głowach. Szczególnie młodym zawodniczkom trudno się przełamać i przestać myśleć o tym, co się źle zrobiło i co będzie w przyszłości. Sama przez to przechodziłam i mam nadzieję, że one też się z tym problemem uporają. Apeluję o cierpliwość - analizowała. Po meczu szczypiornistka przykładała sobie okład z lodu do spuchniętego palca. - Mam problem z prawą ręką. Kontuzji nabawiłam się w ostatnim meczu towarzyskim przed mistrzostwami. Staram się jednak nie koncentrować na bolącym palcu. Jest to pewien dyskomfort, ale dam radę - przyznała. Z Naestved - Cezary Osmycki