Autokar przeznaczony dla Polek wyruszył z pewnym opóźnieniem, bowiem trzeba w nim było wymienić akumulatory, które w ostatniej chwili, tuż przed wyjazdem odmówiły posłuszeństwa. Organizatorzy jednak w miarę szybko uporali się z tym problemem. Potem w policyjnej eskorcie, już bez niespodzianek, ekipa dotarła do Nowego Sadu. Na miejscu, w okazałym hotelu Park, Polki powitano chlebem i solą, bańkami mydlanymi i szampanem. Zawodniczki robiły sobie zdjęcia z żywą maskotką mistrzostw, było przyjemnie i na luzie. Na godz. 16. mają zaplanowany trening w mogącej pomieści 7 tys. kibiców hali Spens, która w 2012 roku gościła już piłkarzy ręcznych podczas czempionatu Europy. Wybudowano ją w 1981 roku z myślą o mistrzostwach świata w tenisie stołowym. To obiekt wielofunkcyjny. Rozgrywane są na nim mecze zarówno koszykówki, jak i siatkówki, a nawet piłki wodnej. Duński trener reprezentacji Polki Kim Rassmussen przyznał, że jeszcze nie miał czasu na dokładne rozpracowanie Rumunek. Ostatni mecz fazy grupowej w Zrenjaninie z Norwegią skończył się bardzo późno, a rano ekipa miała wyruszyć do Nowego Sadu, a że oczekiwanie na autokar trochę się przedłużyło, więc do szczegółowej analizy gry najbliższych rywalek z konieczności przystąpił z opóźnieniem. - To bardzo mocny zespół, który posiada silną fizycznie obronę, a poza tym pomaga mu kilkutysięczna rzesza kibiców, którzy przyjechali do Serbii - krótko scharakteryzował Rasmussen rumuńską drużynę. Początek niedzielnego meczu o godzinie 20.15.