Vive Tauron Kielce do spotkania z mistrzem Białorusi podchodziło w roli faworyta. I chyba zbyt długo towarzyszyło takie poczucie polskim zawodnikom, bo pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gospodarzy, którzy wygrali tę część 14-12. W drugiej goście rzucili się do odrabiania strat, a świetnie zaczęli Karol Bielecki i Michał Jurecki. Po kilku minutach było już 14-15, ale kolejne fragmenty należały do gospodarzy, którzy długo utrzymywali dwubramkowe prowadzenie. Do czasu, bo ostatnie 15 minut to koncert Vive. Kielczanie przeprowadzali błyskotliwe ataki, a skutecznością imponował przede wszystkim Urosz Zorman i szybko wynik się zmienił. Mieszków przegrywał 23-27 i zwycięstwo gości wydawało się już pewne. W końcówce Vive kontrolowało sytuację. Ostatnią bramkę rzucił Tobias Reichmann równo z końcową syreną, a goście wygrali 32-28.Rewanż odbędzie się 26 marca w Kielcach, gdzie Vive będzie musiało postawić kropkę nad i, by zagrać w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Po meczu powiedzieli: Tałant Dujszebajew (trener Vive Tauronu Kielce): - Jesteśmy dopiero po pierwszej połowie tego dwumeczu. Czeka nas bardzo ciężkie 60 minut w domu. Najważniejsze, żebyśmy byli zadowoleni po ostatnim gwizdku w Kielcach. Do przerwy mamy cztery gole przewagi, ale to nie mówi nam niczego. W tej chwili jesteśmy na przerwie, a dziś w pierwszym meczu po 30 minutach było minus dwa. Wszystko zdecyduje się po 120 minutach. Michał Jurecki (Vive): - Wydaje mi się, że w pierwszej połowie zabrakło nam trochę agresji w obronie. Zbyt łatwo Mieszkow Brześć rzucał nam bramki, ale w drugiej połowie już się to zmieniło. Dostawaliśmy kary, ale to nam nie przeszkadzało, nawet w pięciu w obronie dawaliśmy sobie radę. Piotr Chrapkowski (Vive): - Nie weszliśmy w mecz tak jak chcieliśmy. Gospodarze zagrali dobrą pierwszą połowę. Kilka elementów nie funkcjonowało w pierwszych 30 minutach. Na szczęście w drugiej połowie zagraliśmy lepiej i cieszymy się z wyjazdowej wygranej. Powtarzamy jednak, że to dopiero pierwsza odsłona tego dwumeczu. Czeka nas druga połowa, w której liczymy na wsparcie kibiców i będziemy walczyć o zwycięstwo. Rastko Stojkovic (Mieszkow, dawniej gracz Vive): - Vive Tauron Kielce to bardzo silny zespół. Dziś daliśmy z siebie wszystko i wytrzymaliśmy 30 minut. Na dziś to było wszystko na co nas było stać. Mam nadzieję, że lepsza walka będzie w drugim meczu, kiedy być może powalczymy przez pełne 60 minut. Nie wiem jak będzie, ale chciałbym żebyśmy powalczyli. Dziękuję kibicom z Kielc za dobre słowa pod moim adresem z trybun, które słyszałem. Zawsze miło wracam do tego miasta. Bardzo mi przykro, że dziś musiałem grać przeciwko mojej dawnej drużynie, ale takie jest życie sportowca. Dzmitrij Nikulenkow (Mieszkow): - To był bardzo ciężki mecz, ale byliśmy na to przygotowani. Wiedzieliśmy, że zespół z Kielc odskakuje rywalowi głównie w ostatnich piętnastu minutach. W drugiej połowie można wyróżnić bramkarza - Marina Sego, który odbił sporo piłek. Mamy jednak doświadczony zespół i przyjedziemy na mecz wyjazdowy walczyć o zwycięstwo. Mieszków Brześć - Vive Tauron Kielce 28-32 (14-12) Mieszków: Ivan Pesic, Dzmitrij Patotskij, Witalij Czarapienka - Maksim Babicziew 1, Artsiom Kulak, Dainis Kristopans 3, Dzmitrij Kamyszyk, Dzmitrij Nikulenkow 3, Rastko Stojkovic 5, Alexander Tioumentsev 2, Pawel Atman 7, Wiaczeslaw Szumak 1, Ljubo Vukic, Maksim Baranau 1, Simon Razgor 1, Siarhiej Szylowicz 4 Vive: Sławomir Szmal, Marin Sego - Michał Jurecki 10, Tobias Reichmann 1, Piotr Chrapkowski 1, Mateusz Kus, Julen Aginagalde, Karol Bielecki 8, Mateusz Jachlewski, Manuel Strlek 3, Krzysztof Lijewski 2, Denis Buntic, Uros Zorman 4, Ivan Cupic 3. Kary: Mieszkow - 8 min, Vive - 10 min. Czerwona kartka: Vive - Mateusz Kus - (43. z gradacji kar) Sędziowie: Stevaan Pichon, Laurent Reveret (Francja). Widzów: 3 500.