Niedźwiedź, która jest jedną z kluczowych zawodniczek w kadrze selekcjonera Kima Rasmussena, zmaga się z kontuzją stopy i choć sama z optymizmem patrzy na swój ewentualny występ we wtorkowym meczu przeciwko drużynie gospodarzy, to już sztab szkoleniowy ma bardziej sceptyczne zapatrywania. - Na dwoje babka wróżyła. Są robione przeróżne zabiegi, które mogą jej pomóc, żeby wróciła do gry, łącznie z laserami. Ale z drugiej strony musimy słuchać, co mówi Iwona, jak się czuje. Badania diagnostyczne wczoraj w szpitalu wykazały, że nie ma jakichś poważnych urazów, naderwań, czy pęknięć - powiedział asystent głównego trenera Antoni Parecki. Po obejrzeniu drugiego niedzielnego meczu polskiej grupy, w którym Węgry zremisowały z Rosją 29-29 (Polki przegrały z Hiszpankami 22-29), jest umiarkowanym optymistą. - Oglądaliśmy ten mecz na żywo całym zespołem. Wrażenia są takie, że grają szybką piłkę, trochę zbliżoną do Hiszpanek. Nabrałem jednak przekonania, że obie ekipy są w naszym zasięgu - ocenił. Szkoleniowiec docenia klasę rywalek, które w niedzielę stworzyły niezwykle ciekawe i emocjonujące widowisko. - Rosjanki na początku rozbiły trochę gospodynie fizycznie. Nawet prowadziły 10:5, ale Węgierki się pozbierały, zaczęły grać szybszą, kombinowaną grę w ataku i to przyniosło efekty - dodał. Recepta na sukces jest według niego stosunkowo prosta. - Będziemy musieli lepiej niż wczoraj, co oczywiste, grać w obronie i dużo szybciej w ataku. Na początku z Hiszpankami wyglądało to całkiem przyzwoicie, ale potem parę wyrzuconych piłek w aut i kilka innych błędów spowodowało, że ten mecz ułożył się nie po naszej myśli - podsumował Parecki. Wtorkowy mecz z Węgierkami w Gyoer rozpocznie się o godz. 20.30. Transmisje w TVP 2 i TVP Sport. Z Gyoer Cezary Osmycki