- Generalnie było bardzo pozytywnie. Zdobyliśmy dwa punkty w meczu otwarcia. Dzisiaj też dostaliśmy niezłą lekcję, jeśli chodzi o mecze na takich mistrzostwach. Dowiedzieliśmy się, że nie można wyjść mentalnie z meczu, kiedy on się tak naprawdę jeszcze nie skończył - podsumował Jurkiewicz, nazywany przez selekcjonera reprezentacji Michaela Bieglera "szefem obrony". Szczypiornista Atletico Madryt bardzo chwalił drużynę biało-czerwonych za początkowy fragment gry. Potem już nie było tak pięknie. - Mniej więcej do 40. minuty graliśmy konsekwentnie zarówno w ataku, jak i w obronie. Bramkarz świetnie bronił. Mecz był super, jeśli brać pod uwagę to, co sobie przed nim założyliśmy. Natomiast później nastąpiło pewne rozluźnienie spowodowane ośmiobramkową przewagą. I to jest problem, nad którym musimy się skupić - tłumaczył. Jurkiewicz zauważył, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Postawa zespołu w końcówce meczu powinna być ostrzeżeniem na przyszłość. - Jak zaczniesz bawić się ogniem, to możesz się sparzyć... To dzisiaj widzieliśmy. Gdyby Białorusini mieli trochę więcej szczęścia, to mogliby nam jeszcze bardziej skomplikować końcówkę meczu. Obawiam się, że gdyby stało się coś takiego z bardziej renomowanym przeciwnikiem, to nie jestem pewien, czy dowieźlibyśmy to zwycięstwo do końca. Musieliśmy zbyt często patrzeć na zegar w ostatnich minutach drugiej połowy. Może lepiej, że to się stało dzisiaj, że w pierwszym meczu tego doświadczyliśmy. Będziemy teraz mogli wysnuć z tego wnioski - zakończył rozgrywający reprezentacji Polski. Po meczu powiedzieli: Michael Biegler (trener reprezentacji Polski): "Cieszą dwa punkty zdobyte w tak ważnym meczu. Zazwyczaj w inauguracyjnym spotkaniu zespoły popełniają dużo błędów. Musimy o tym po raz kolejny porozmawiać. Pamiętajmy jednak, że cały czas jesteśmy na etapie budowania zespołu, więc te gorsze zagrania będziemy stopniowo eliminować. Zawodnicy będą musieli się nauczyć, że nie można odpuszczać rywalowi, nawet gdy prowadzi się kilkoma bramkami". Bartosz Jurecki (obrotowy reprezentacji Polski): "Przed tym meczem nie wiedzieliśmy na co nas stać. Do końca też nie wiedzieliśmy, co pokażą Białorusini, choć dosyć szczegółowo ich analizowaliśmy. 45 minut meczu było fajne. Prowadziliśmy ośmioma bramkami. Potem się zaczęło Bramkarz białoruski zaczął bronić rzuty z każdej pozycji. Nasza obrona zaczęła troszeczkę szwankować, nie była już tak szczelna jak wcześniej. Stąd ta nerwówka w końcówce. Jeżeli będziemy w następnych meczach grać jak tutaj pierwsze 45 minut to wszystko będzie ok. Sławomir Szmal (bramkarz, kapitan drużyny): "Wszyscy fantastycznie pracowali na to zwycięstwo. Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze. W drugiej mieliśmy powiększyć przewagę, ale zabrakło dyscypliny. Oddawaliśmy rzuty z nieprzygotowanych pozycji i to nas kosztowało niepotrzebną utratę bramek. Taka nerwówka w końcówce przydaje się drużynie, żeby mogła w następnych takich sytuacjach wytrzymać stres". Krzysztof Lijewski (rozgrywający): "Każdy z nas nie mógł się już doczekać tego meczu. Jesteśmy tu od czwartku, siedzieliśmy w naszym hotelu i tylko liczyliśmy godziny, które nam się niemiłosiernie dłużyły. Fajnie, że wygraliśmy, chociaż styl mógł być trochę lepszy. Jurij Szewcow (trener reprezentacji Białorusi): "Graliśmy zbyt nerwowo. W pierwszej połowie nie mogliśmy sobie poradzić z rywalami, ale w przekroju całego meczu, było już lepiej. Po tym spotkaniu, które stało na bardzo dobrym poziomie, z nadzieją oczekuję na następne i myślę, że z taką grą mój zespół jeszcze pokaże, na co go stać w tym turnieju".