Zawodnicy, działacze i kibice płockiej drużyny liczyli, że w 1/8 finału trafią na jednego z najbardziej markowych przeciwników - broniący trofeum HSV Hamburg bądź słynną Barcelonę. Los skojarzył jednak Orlen Wisłę z mistrzem Węgier. - Wylosowaliśmy Veszprem, co oceniłbym jako rozwiązanie pośrednie. Wszystkie drużyny, które awansowały z pierwszego miejsca w grupach, są znakomite. Z węgierskim zespołem na pewno łatwo nie będzie, ale zrobimy wszystko, by poziom widowiska sportowego był możliwie najwyższy - powiedział Raczkowski. Jego zdaniem, realnie i chłodno oceniając szanse płockiej ekipy, stać ją, by z węgierskim rywalem powalczyć i ewentualnie sprawić niespodziankę. - Zdajemy sobie sprawę, że zajęliśmy czwarte miejsce w grupie, a przeciwnik swoją wygrał. Znamy swoje miejsce w szeregu. Ale to sport, więc pokażemy, że potrafimy grać w piłkę ręczną. Gdy na naszej drodze do LM stanął wicemistrz Francji z Montpellier, to niemal nikt nie dawał nam szans. Ale pokazaliśmy, że należymy do handballowej czołówki, pokonaliśmy rywala i teraz też nie zamierzamy składać broni. Udowodnimy, że miejsce wśród najlepszych europejskich zespołów nam się należy. Powalczymy i możemy sprawić niespodziankę. Awans do ćwierćfinału oznaczałby spełnienie marzeń - dodał szef płockiego klubu. Z kolei kapitan drużyny Adam Wiśniewski przyznał, że czuł, iż los skojarzy ją właśnie z Veszpremem. - Taki był mój typ, inny niż większości kolegów, którzy stawiali na Hamburg albo Barcelonę. Zdajemy sobie sprawę z klasy rywala, mało tego, pamiętamy naszą rywalizację w sezonie 2002/03. Wtedy w Lidze Mistrzów przegraliśmy 25:30 w Płocku i 24:38 na wyjeździe. Może uda się zmyć tamtą plamę na naszym honorze - powiedział Wiśniewski. MKB Veszprem wygrał grupę A, zdobywając 17 na 20 możliwych punktów. Oprócz remisu z Rhein-Neckar Loewen, który to zespół będzie rywalem Vive Targów, i porażki z ZTR Zaporoże, pozostałe spotkania mistrz Węgier wysoko wygrał. Pierwszy mecz zostanie rozegrany w Płocku między 19 a 23 marca, a spotkanie rewanżowe między 26 a 30 marca.