Po przyjściu Alexa Dujshebaeva, Blaza Janca i Marko Mamica kieleccy piłkarze ręczni stawiani byli w roli jednego z kandydatów do występu w Final Four obecnej edycji Ligi Mistrzów. W klubie 14-krotnych mistrzów Polski także nie ukrywano wysokich aspiracji. Tymczasem po sześciu kolejkach tych rozgrywek kielczanie zajmują dopiero szóste miejsce w grupie B, mając na swoim koncie tylko cztery punkty. Zmorą VIVE są zwłaszcza mecze rozgrywane w obcych halach. Niedzielne niepowodzenie w Paryżu z PSG, było już siódmą z rzędu wyjazdową porażką kieleckiej ekipy w tych prestiżowych rozgrywkach. "Zespół jest w dołku" - przyznał Servaas. "Wszyscy wypominają nam te wyjazdowe porażki, dlatego cała ta sytuacja jest trudna dla zawodników, przede wszystkim pod względem mentalnym. Czasami wygrasz jedno, dwa spotkania i wszystko wraca do normy. Jestem przekonany, że wyjdziemy z tego dołka. Lekarstwem na to jest cierpliwość i spokój. Nam tego nie brakuje, ale ludziom spoza klubu najwyraźniej tak" - podkreślił prezes VIVE. Dodał, że docierają do niego opinie obarczające winą za obecną sytuację Tałanta Dujszebajewa. Autorzy niektórych z nich sugerują, że kirgiski szkoleniowiec, który niedawno przedłużył kontrakt z VIVE do 2023 roku, powinien zostać zwolniony. "Na szczęście są to opinie z zewnątrz. Ludzie bardzo szybko zapominają ile Tałant i jego drużyna dostarczyli nam radości. Kiedy w ubiegłym roku wygraliśmy Ligę Mistrzów, był najlepszym trenerem na świecie, a teraz już nie? On i drużyna nadal mają moje pełne zaufanie. Jest świetnym fachowcem, a zawodnicy nie zapomnieli przecież jak się gra w piłkę ręczną" - zaznaczył Servaas. "Niektórzy nadal nie potrafią zrozumieć jednej rzeczy. To jest tylko sport, nie zawsze się wygrywa. Podobnie jak w życiu, także i tutaj przychodzą trudne chwile. Trzeba je po prostu przetrwać i my je przetrwamy" - dodał stanowczo sternik mistrzów Polski, który wierzy, że już podczas najbliższego spotkania z duńskim Aalborg Handbold kielecki zespół się przełamie i przerwie czarną passę wyjazdowych porażek. Swój optymizm Servaas opiera na postawie kieleckiej drużyny w ostatnich spotkaniach LM. "W remisowanych meczach z Flensburgiem i Veszprem bramki traciliśmy pechowo w ostatnich sekundach. W niedzielę w Paryżu przez ponad 30 minut graliśmy jak równy z równym z jednym z faworytów Ligi Mistrzów, a przecież na 15 minut przed rozpoczęciem tego spotkania wypadł nam ze składu chory Michał Jurecki, co mocno pokrzyżowało nam szyki zwłaszcza w ataku. Ten zespół stać na wiele i jestem przekonany, że wkrótce już to pokaże" - zapewnił Servaas. "Jeszcze nie powiedzieliśmy ostatniego słowa w tych rozgrywkach" - podsumował prezes drużyny ze stolicy regionu świętokrzyskiego.