12. starcie Kielc i Kilonii miało znaczenie tylko dla mistrzów Polski. By zająć trzecie miejsce w grupie B bez oglądania się na wynik meczu Vardar Skopje - Montpellier kielczanie musieli wygrać. Niemcom było obojętne, bo i tak mieli pewne pierwsze miejsce w grupie.Być może dlatego zostawili w domu jednego z najlepszych bramkarzy świata Niclasa Landina, ale to jedyne ułatwienie jakie potkało PGE Vive. Od początku spotkania Niemcy pokazywali, że nie ma dla nich meczów o nic, a z Kielcami gra się o niemały prestiż. Zacięta walka o każdą piłkę od pierwszej minuty i wielkie możliwości pokazywane w każdej akcji. W ataku kielczanie pokazywali to samo, więc pierwsza połowa minęła na minimalnej przewadze Niemców - maksymalnie 2-bramkowej i dochodzeniu przez kielczan na remis. Na początku różnicę in minus robił w kieleckiej defensywie Doruk Pehlivan, więc po 10 minutach łatwo ogrywanego Turka zastąpił Francuz Romaric Guillo i pare minut później poprawiona defensywa mistrzów Polski pozwoliła wyjść nawet na prowadzenie - co ciekawe doszło do tego gdy PGE Vive grało w osłabieniu ale wyprowadziło dwie kontry, a cztery gole z rzędu dały prowadzenie 12:10. W odpowiedzi cztery kolejne trafienia zaliczyli kolończycy i znów wygrywali. Tak było do samego końca, nie pomagały świetne interwencje Andreasa Wolffa w kieleckiej bramce - były gracz THW odbił 8 rzutów, puścił 18 i do przerwy Kiel prowadził w Kielcach 18:16. W 35. Minucie spiker ogłosił, że w Skopje Vardar przegrał z Montpellier 27:31 i w takiej sytuacji kielczanie spadali na czwarte miejsce w grupie, które drogi do Final Four nie wydłużało, ale wyraźnie ją utrudniało, bo z trzeciego miejsca PGE Vive trafiało w 1/8 Ligi Mistrzów na słoweńskie Celje Pivovarna Laśko, a z czwartego najpewniej na mistrza Niemiec Flensburg z Michałem Jureckim w składzie. 25 minut pozostało, by zapewnić sobie rywal łatwiejszego. Ale na drodze do tego stały ten najtrudniejszy. Trzy minuty później THW Kiel prowadziło w Kielcach już 22:18, mając przy tym furę szczęścia, broniąc rzuty do pustej bramki, przechwytując bezpańskie odbite piłki, itp. itd. Ale żeby było jasne prezentując przed wszystkim wielkie umiejętności. Kielczanie musieli się wspiąc na wyżyny, by uciekające trzeci miejsce dogonić. Dlatego w ostatnim kwadransie kibice byli świadkami fantastycznego, dramatycznego widowiska, to było najgorętsze 10 minut w Hali Legionów w tym sezonie. Cieżr zdobywania bramek wziął na siebie Alex Dujszebajew, ciężar bronienia Andy Wolff. W 49. Minucie ebył remis po 26, potem po 27. I po 28. I w 19:29 cztery minuty przed końcem. To, jak Alex Dujszebajew atakował bramkę Niemców miało w sobie coś z szarżującego zwierzęcia. 115 sekund przed końcem był znów remis, 30:30 i wtedy Mateus Jachlewski pobiegł do kontry, jego rzut obronił Dario Quensted, ale dobitka była skuteczna. Niemcy mieli jeszcze trochę czasu by popsuć kielczanom radość, ale szczęście, które mieli wcześniej, przesiadło się na kieleckiego konia i Duvnjak trafił w słupek i w Wolffa. W ostatniej akcji wygraną kielczan 32:30 przypeiczetował Igor Karacić i kielczanie onbronili trzeci miejsce w grupie. W 1/8 Ligi Mistrzów PGE Vive zagra z Celje, chyba że w niedzielę PPD Zagrzeb pokona w Paryżu Paris Saint Germain i wtedy Chorwaci wyprzedzą Słoweńców. To jednak raczej fantastyka. Ten mecz w niedzielę o 17. PGE VIVE Kielce - THW Kiel 32:30 (16:18). PGE VIVE Kielce: Andreas Wolff, Mateusz Kornecki - Angel Fernandez Perez 5, Alex Dujshebaev 6, Arciom Karalek 4, Krzysztof Lijewski 3, Blaz Janc 3, Julen Aginagalde 3, Arkadiusz Moryto 2, Mateusz Jachlewski 2, Igor Karacic 2, Władysław Kulesz 1, Doruk Pehlivan 1, Branko Vujovic, Daniel Dujshebaev, Romaric Guillo. THW Kiel: Dario Quenstedt 1, Fynn Schroeder - Niclas Ekberg 8, Lukas Nilsson 7, Patrick Wiencek 4, Harald Reinkind 2, Henrik Pekeler 2, Nikola Bilyk 2, Rune Dahmke 2, Ole Rahmel 1, Domagoj Duvnjak 1, Magnus Landin, Steffen Weinhold, Miha Zarabec, Pavel Horak. Karne minuty: PGE VIVE - 10, THW Kiel - 10. Sędziowali: Slave Nikolov i Giorgij Nachewski (Macedonia Północna). Widzów: 4 000. Leszek Salva