W pojedynku "najwyższej" drużyny, według europejskiej federacji (EHF), Orlenu Wisły (średnia 185,2 cm) z "najcięższą" ekipą Vardaru (średnia waga 97,2 kg) lepsi okazali się goście. Historia spotkań obu zespołów nie była do tej pory najlepsza dla płocczan, którzy dwukrotnie zostali wyeliminowani przez rywali. W sezonie 2014/2015, przegrali w dwumeczu 52-57, choć w Płocku wygrali 32-26. W następnym mecz w Płocku zakończył się remisem 30-30, ale rewanżu wicemistrz Polski przegrał 24-25 i ponownie Vardar awansował do TOP 8. W sezonie 2016/2017 mistrz Macedonii był rewelacją rozgrywek, ostatecznie wygrywając Ligę Mistrzów. Pierwszego gola w meczu strzelił, budzący postrach, najcięższy i najwyższy zawodnik Ligi Mistrzów (215/135) Dainis Kristopans i to po jego rzutach, najczęściej wyciągał piłkę z siatki Adam Borbely. Szybko też okazało się, że bramkarz gości Arpad Sterbik jest w formie, gospodarzom bardzo trudno było go pokonać. Po pierwszym naporze gości, którzy w 8. min prowadzili 5-2 (trzy gole Kristopansa), płocczanie opanowali nerwy, zaczęli skuteczniej grać w obronie i zdobywać bramki. W 17. min Michał Daszek z rzutu karnego zdobył kontaktowego gola na 5-6, od tego momentu Wisła nie pozwoliła na zdobycie więcej niż dwóch goli przewagi. Coś zacięło się w grze polskiej ekipy w 23. min, przy stanie 8-9. Trener Piotr Przybecki trochę pomieszał w składzie i przez kolejne pięć minut jego podopiecznym nie udało się pokonać Sterbika. Niemoc przerwał Sime Ivic (9-12), ale goście jeszcze przed przerwą powiększyli przewagę. Tuż po przerwie to goście się pogubili. Najpierw Marcin Wichary obronił rzut Kristopansa, rzucił gola Jose de Toledo i dorzucił dwie na pustą bramkę Michał Daszek. W 32. min było 12-13, a w 36. po golu Marka Tarabochii remis 13-13. Ogromna w tym zasługa polskiego bramkarza, który złapał kilka ważnych piłek i trzymał wynik spotkania. Jednak potem przez kolejne pięć minut upłynęło bez goli ze strony Wisły. Gol Toledo w 43. min ponownie dał płockiej ekipie nadzieję (14-15), a chwilę później wyrównał Gilberto Duarte. Wtedy trener Vardaru Raul Gonzales wziął czas. Jak się okazało pomogło, bo gościom znów udało się odskoczyć i w 54. min prowadzili 21-17. Gospodarze zdołali jeszcze odrobić dwa trafienia, ale końcówka należała do Vardaru, który po raz pierwszy zwyciężył w Orlen Arenie. By wygrać mecz płocczanie mieli za mało amunicji, nie wystarczyła dobra gra w obronie i świetna dyspozycja Wicharego, potrzebne były jeszcze armaty, a tych w niedzielny wieczór, po płockiej stronie było za mało. Szczelna obrona Vardaru i świetny Sterbik w bramce, a na dodatek niemal wszyscy strzelający bramki, wywalczyli pierwsze dwa punkty na wyjeździe. Nie pomogli kibice, którzy robili wszystko, by dopingować piłkarzy Orlen Wisły, którzy na parkiecie zostawili mnóstwo sił i serca. Po meczu powiedzieli: Raul Gonzales (trener Vardaru Skopje): - Wiedzieliśmy, że czeka nas trudna przeprawa. To jest pierwsze zwycięstwo, jakie odnieśliśmy w Orlen Arenie. Wisła to znakomita drużyna z trenerem, który robi tu świetną robotę, ze znakomitymi zawodnikami. Pierwsza połowa była dobra w naszym wykonaniu. Graliśmy dobrze w ataku, w obronie, a na dodatek dobrze popracował Arpad Sterbik. Początek drugiej połowy należał zdecydowanie do Orlen Wisły, która miała szanse na przełamanie wyniku i nawet na zwycięstwo. W końcówce skończyliśmy wszystkie siedem naszych ataków, co ostatecznie przyniosło nam komplet punktów. Piotr Przybecki (trener Orlen Wisły): - Tak naprawdę w obronie było to, co chcieliśmy zagrać. Graliśmy blisko siebie, było dużo walki, dużo emocji, chcieliśmy wywrzeć presję na Vardarze i postarać się wygrać spotkanie przed własną publicznością. Trochę zabrakło nam w ataku. Z jednej strony świetnie bronił Arpad Sterbik, ale też w kilku sytuacjach byliśmy za nerwowi, zbyt szybko oddawaliśmy rzuty. Po przerwie szkoda, że nie wykorzystaliśmy znakomitej postawy Marcina Wicharego, dzięki którego interwencjom mieliśmy kilka okazji, by skończyć nasze ataki. Niestety plan się nie powiódł. Przed nami wciąż dużo pracy. Ivan Cupić (Vardar): - Pierwsza połowa była definitywnie dla nas, dobra bramka i obrona, spokojnie w ataku, robiliśmy to, co chcieliśmy, byliśmy konsekwentni w tym, co robiliśmy. Początek drugiej połowy, to 4-0 dla Wisły i zrobiło się bardzo ciężko. Wiem dobrze, jak tu się kibicuje, jak Wisła gra agresywnie w domu. Na końcu mieliśmy trochę szczęścia, zawodnicy, którzy weszli z ławki przez ostatnie minuty zrobili co powinni i doprowadzili nas do zwycięstwa. Nemanja Obradović (Orlen Wisła): - Przyznaję, że szkoda tych pierwszych 15 minut po przerwie, kiedy bronił Wichary, a my nie potrafiliśmy skończyć kilku kolejnych ataków. Część odpowiedzialności biorę na siebie, bo ze względu na kontuzję nie trenowałem przez kilka ostatnich dni, przez co zmiany na parkiecie traciły swój rytm, szybkość. Liczę na to, że w kolejnych meczach będzie coraz lepiej. Orlen Wisła Płock - Vardar Skopje 22-26 (9-13) Orlen Wisła: Marcin Wichary, Adam Borbely - Michał Daszek 6, Gilberto Duarte 1, Przemysław Krajewski 3, Nemanja Obradović, Valentin Ghionea, Tomasz Gębala, Sime Ivić 4, Marko Tarabochia 3, Maciej Gębala, Igor Żabic 1, Lovro Mihić, Jose de Toledo 4. Vardar: Arpad Sterbik - Stojanche Stoilov 2, Dainis Kristopanis 4, Rogerio Ferreira, Jorge Maqueda 1, Igor Karacić 2, Ilja Abutović, Joan Canellas 2, Luka Cindrić 2, Ivan Cupić 3, Timur Dibirow 3, Danil Sziszkariew 2, Vuko Borozan 5. Kary: Orlen Wisła - 10, Vardar - 10 min. Sędziowali: Oskar Raluy Lopez i Angel Sabrioso Ramirez z Hiszpanii. Widzów: ok. 5 tys. Wyniki pozostałych spotkań grupy A: IFK Kristianstad (Szwecja) - HC Prvo plinarsko drustvo Zagrzeb 28-28 (14-16) Rhein-Neckar Loewen (Niemcy) - FC Barcelona Lassa 31-31 (12-18) HBC Nantes (Francja) - MOL-Pick Szeged (Węgry) 30-26 (18-15)