W porównaniu z pierwszym spotkaniem w Płocku, przegranym 20-22, do Orlen Wisły dołączył obrotowy Renato Sulić, nie zagrali kontuzjowani: Igor Żabić i Marko Tarabochia. Gospodarze wystąpili w najsilniejszym składzie. W Szegedzie obie drużyny ponownie postawiły na grę w obronie, co oznaczało, że bramek za dużo nie będzie. Po dwunastu minutach, na tablicy był remis 4-4 i sporo błędów na koncie obu zespołów. Do tego doszła coraz lepsza postawa Mirko Alilovicia i strzały płocczan w poprzeczkę, słupek i bramkarza. Z powodu podwyższonej obrony gospodarzy, bramki dla Wisły padały tylko z drugiej linii, skuteczniejsi od Alilovicia byli między innymi: Tomasz Gębala (3 gole) i Jose de Toledo (2). W 20. min gospodarze wyszli po raz drugi na dwubramkowe prowadzenie, ale też popełniali błędy i nie mogli poradzić sobie z obroną płocczan. W 22. min, kiedy na ławkę kar powędrował Nemanja Obradović, trener Xavi Sabate poprosił o przerwę w grze. Po powrocie na boisko, po akcji zakończonej przez Toledo piłka znalazła się w rękach węgierskiego bramkarza. Chwilę później podwyższył Zsolt Balogh, a po nim na czterobramkowe prowadzenie wyprowadził węgierską drużynę Dean Bombac. Do odrobienia było już siedem goli, co wydawało się niemożliwe do wykonania, choć kilka tygodni wcześniej, w rewanżowym meczu barażowym w Silkeborgu, w 28. min Orlen Wisła miała do odrobienia aż osiem bramek, a w rezultacie wygrała 27-20, awansując do TOP 16. Jednak Duńczycy, to nie mistrzowie Węgier, a bramkarz Adam Morawski nie mógł tego meczu zaliczyć do najbardziej udanych. Po przerwie niewiele się zmieniło, mecz był wyrównany, ale płocczanom nie udawało się zmniejszyć strat. Gospodarze grali coraz pewniej, ciesząc się w duchu z łatwo wywalczonego awansu do ćwierćfinału. W 36. min prowadzili 16-10, a Alilović dokonywał cudów zręczności, broniąc rzuty płocczan i podnosząc swój procent skuteczności. Ostatni kwadrans rozpoczął bramką Ignatio Moya, ale za chwilę Bence Banhidi rzucił swoją szóstą bramkę, notując 100 proc. skuteczność. Orlen przegrywał 13-20 i stracił nadzieję na awans do ćwierćfinału. O ile przed przerwą przynajmniej w obronie goście spisywali się poprawnie, to w drugiej połowie zawodzili w każdym elemencie gry. Najgorzej wyglądała gra w ataku - płocczanie robili wszystko, by najlepszym zawodnikiem na parkiecie był Alilović. Mol Pick Szeged - Orlen Wisła 23-16 (13-8) MOL-Pick Szeged: Mirko Alilović 1 - Jorge Maqueda 2, Bodo Richard 1, Stefan Sigurmannsson 3, Joan Canellas 1, Zsolt Balogh 1, Alen Blazević, Matej Gabor 1, Mario Sostarić 2, Pedro Rodriguez, Bence Banhidi 6, Stanislav Kasparek 2, Dean Bombac 3, Dmitrii Żytnikow. Orlen Wisła: Adam Morawski, Adam Borbely, Marcin Wichary - Michał Daszek 3, Przemysław Krajewski, Dan Emil Racotea 1, Ignacio Moya 1, Ondrej Zdrahala, Nemanja Obradović, Mateusz Piechowski, Lovro Mihic, Jose de Toledo 2, Ranato Sulić 1, Tomasz Gębala 5, Żiga Mlakar 3. Kary: MOL-Pick Szeged - 6, Orlen Wisła - 6 min. Sędziowali: Zigmars Sandors i Renars Licis z Łotwy.