Grupa B, w której grają kielczanie to grupa śmierci. Z ośmiu drużyn aż cztery mają na koncie zwycięstwo w tych rozgrywkach. Oprócz kielczan, którzy zdobyli trofeum w 2016 roku są to jeszcze macedoński Vardar Skopje (2017), Barcelona (2015) i aktualny triumfator francuskie Montpellier (2018). I właśnie Francuzi podejmą w niedzielę mistrzów Polski, a podejmą w nieszczególnej dla siebie sytuacji. W dwóch pierwszych kolejkach dwa razy przegrali i to dosyć zaskakująco, bo u siebie z Vardarem (z którego odeszło 7 zawodników i trener!) i w Brześciu z Mieszkowem. - Wszyscy mówią: przegrali, przegrali, mają wielki kryzys. A oni przegrali po dobrych meczach, w których bramkarze rywali odbijali po 15-17 rzutów w meczu. Walczą i mają jakość - mówi drugi trener kielczan Uros Zorman. Ale Montpellier przed meczem z kielczanami ma jeszcze jeden problem i to duży: ze skłąd wypadł jeden z najlepszych rozgrywających świata Argentyńczyk Diego Simonet. W czterech dotychczasowych spotkaniach z Vive walnie przyczynił się do aż trzech wygranych. W Kielcach od tego sezonu gra kołowy Artsiem Karalek, który trafił tu z francuskiego St. Raphael. W poprzednim sezonie niemal pewne mistrza Francji Montpellier grało w przedostatniej kolejce właśnie z ówczesnym zespołem kieleckiego Białorusina. I padł remis, który zabrał tytuł ekipie z południa Francji na rzecz PSG. - To była dla nich tragedia. Ale tydzień później wygrali Ligę Mistrzów - mówi Karalek. Drużyna PGE Vive w tym sezonie w Lidze Mistrzów grała ze zmiennym szczęściem ale w stałej formie. I to wysokiej. Najpierw po dobrym meczu przegrali na wyjeździe z węgierskim telekomem Vesprem, a tydzień temu pokonali u siebie wicemistrza Niemiec Rhein Neckar Loewen po bardzo dobrym meczu. Do Francji kielczanie pojechali bez nadal kontuzjowanego Marko Mamića. Początek meczu o godz. 19. lech