Pierwsze spotkanie w Płocku wgrała Wisła 34-33. Do Veszprem reprezentacja Orlen Wisły wyjechała bez swojego kołowego Zbigniewa Kwiatkowskiego. Wszyscy pozostali zawodnicy byli przygotowani do spotkania. Dla gospodarzy było to 200. występ w Lidze Mistrzów, trudno się zatem dziwić, że tym bardziej chcieli uświetnić ten jubileusz zwycięstwem i awansem. W rewanżu Orlen Wisła nie zagrała tak, jak tego wszyscy oczekiwali po pierwszym meczu, za to gospodarze wykorzystali wszystkie swoje atuty, z bramkarzem Mirko Alilovicem włącznie, i po kwadransie odrobili straty z Płocka. Początek spotkania był bardzo nerwowy, ale w bramce Wisły świetnie spisywał się Marcin Wichary w bramce, czego nie można powiedzieć o jego kolegach, którzy rzucali fatalnie - albo prosto w Mirko Alilovica, albo w słupki. W rezultacie, zamiast wywalczyć przewagę, w 7. min. był remis 3-3, w 10 min. 4-4, a potem do głosu doszli gospodarze, którzy zaczęli dyktować warunki na boisku. Wichary bronił jak w transie, jednak płoccy piłkarze nie potrafili wykorzystać stworzonych przez siebie sytuacji. Nie trafiali z kontry, nie udawało się zdobyć gola z rzutu karnego, ani z kolejnych akcji. W rezultacie w 22. min. gospodarze prowadzili 11-5 i mogli kontrolować grę i nie pozwolić, by płocki zespół zmniejszył rozmiary porażki. Na przerwę drużyna Veszprem schodziła z pięciobramkową przewagą. Po zmianie stron nie było lepiej. W 38. min. piłkarze Veszprem, głównie dzięki znakomitej postawie Alilovica w bramce prowadzili 21-14 i praktycznie przesądzili losy awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Kolejne minuty pojedynku były bardziej wyrównane. Płocczanie starali się nie dopuścić do porażki większą różnicą goli. Nadal byli jednak nieskuteczni, fatalnie rzucali nawet ci zawodnicy, na których do tej pory można było liczyć. W 58. min. płocczanie zdołali zmniejszyć różnicę bramek do czterech (25-29), ale później gospodarze zdobyli jeszcze dwie bramki, a goście tylko jedną. Klasą dla siebie w zespole węgierskim był Momir Ilic, zdobywca siedmiu goli, który miał stuprocentową skuteczność. Po meczu 200 sympatyków Wisły z Płocka spotkało się z węgierskimi kibicami przy gulaszu i piwie, na który wcześniej zostali zaproszeni. Po meczu prezes Wisły Robert Raczkowski powiedział: "Kończymy nasz udział w Lidze Mistrzów z godnością. Nasi zawodnicy pokazali, że potrafią walczyć. Nie musimy się wstydzić tej porażki. Jednego, co nam zabrakło, to skuteczności. Nie potrafiliśmy także poradzić sobie z będącym w znakomitej dyspozycji Mirko Alilovicem. Gdyby nie jego wysoka forma, to mogliśmy być blisko sprawienia niespodzianki. Był to bardzo dobry mecz, rozgrywany we wspaniałej atmosferze, a zawodnicy stworzyli przepiękne widowisko". MKB-MVM Veszperm - Orlen Wisła 31-26 (16-11) MKB Veszprem: Mirko Alilovic, Nandor Fazekas - Uros Vilovski 1, Peter Gulyas 4, Ivancsik Gergo 1, Tizmuzsin Schuch, Tamas Ivancsik 1, Carlos Ruesga 1, Momir Ilic 7, Laszlo Nagy 3, Iman Jamali 4, Cristian Ugalde 1, Vaqero Rodriguez 2, Mirsad Terzic, Renato Sulic 6. Orlen Wisła: Marcin Wichary, Marin Sego - Vedran Zrnic, Adam Wiśniewski 4, Petar Nenadic 5, Valentin Ghionea 3, Mariusz Jurkiewicz 2, Muhamed Toromanovic 4, Kamil Syprzak, Marcin Lijewski 4, Ivan Nikcevic, Nikola Eklemovic 2, Angel Montoro 2. Kary: Veszprem - 20, Orlen Wisła - 8 minut.