Mistrzowie Polski i Węgier zmierzą się ze sobą po raz pierwszy od pamiętnego finału LM w 2016 roku. Kielecka drużyna po dramatycznym spotkaniu pokonała wtedy najbliższego rywala po serii rzutów karnych. "To były niezapomniane chwile, do których nasi kibice chętnie wracają. Chciałbym przeżyć jeszcze podobne spotkanie z taką euforią, która zapanowała wtedy po naszym zwycięstwie. Ale to było w ubiegłym roku, teraz przed nami kolejny mecz o punkty, a te są nam bardzo potrzebne" - zaznaczył Jurecki, który przeciwko drużynie z Veszprem zagrał już w sezonie 2011/12. Kielczanie przegrali wtedy we własnej hali 25-29, by wygrać na Węgrzech 24-21. "Od tego czasu oba zespoły bardzo się zmieniły. My trzykrotnie graliśmy w Final Four LM, a oni dwa razy. Oba kluby szły cały czas do przodu, aby dojść na sam szczyt. Węgrzy od wielu lat są już na topie, to uznana marka w Europie. Nasza drużyna była budowana może powoli, ale konsekwentnie. W poprzednich latach, kiedy z nimi graliśmy, to z reguły oni byli stawiani w roli faworyta. Jednak w niedzielę spotkają się dwa zespoły o podobnych umiejętnościach. O wyniku może zadecydować dyspozycja dnia" - dodał popularny "Dzidziuś". Przed najbliższą konfrontacją w dużo lepszej sytuacji są mistrzowie Węgier, którzy z kompletem punktów przewodzą grupie "B". Kielczanie do lidera tracą już pięć punktów. "Jeszcze przed sezonem mówiłem, że w naszej grupie nie ma łatwych spotkań. Poziom drużyn niesłychanie się wyrównał. Każdy mecz jest dla nas jak finał. Zagramy jednak u siebie, więc cel jest tylko jeden - zwycięstwo" - zapewnił rozgrywający VIVE. Sławomir Szmal dodał, że silnym punktem rywali są bramkarze: Mirko Alilovic i Roland Mikler. "Pierwszy z nich dysponuje świetnymi warunkami fizycznymi, potrafi zasłonić większą część bramki. Natomiast atutem Węgra jest szybkość. Obaj świetnie się uzupełniają. Musimy na nich uważać" - ostrzegał bramkarz VIVE, który wierzy jednak, że to jego zespół będzie się cieszył po zakończeniu niedzielnej konfrontacji. "Zagramy z jednym z głównych kandydatów do udziału w Final Four, ale my także o to walczymy. Straciliśmy już trochę punktów, więc ten mecz ma dla nas dodatkowe znaczenie. Przy wsparciu naszych kibiców powalczymy o zwycięstwo" - zapewnił popularny "Kasa". W starciu z mistrzem Węgier VIVE zagra bez kontuzjowanych Deana Bombaca i Filipa Ivicia. Na urazy narzekają też Alex Dujshebaev, Marko Mamić i Manuel Strlek, ale cała trójka powinno zagrać w najbliższym spotkaniu. Niedzielny mecz LM między PGE VIVE a Telekomem Veszprem rozpocznie się w Kielcach o godz. 19.