Zwycięstwo kieleckiej drużyny nie podlegało dyskusji. Mistrzowie Polski prowadzili od pierwszej do ostatniej minuty i odnieśli siódme zwycięstwo w sezonie. "Gratuluję zawodnikom nie tylko zwycięstwa, ale i postawy podczas całego meczu. Wszyscy wiemy, że Motor już o nic nie grał i dlatego był bardzo niebezpiecznym przeciwnikiem. Koncentracja i to, co dał nam Mateusz Kornecki od samego początku, pozwoliły nam na kontrolowanie meczu przez sześćdziesiąt minut. Jestem bardzo zadowolony z Matiego, oby grał tak każdy mecz" - komplementował kieleckiego bramkarza trener Tałant Dujszebajew, cytowany przez oficjalną stronę internetową kieleckiego klubu. Kornecki odbił w całym meczu 20 rzutów rywali, w tym dwa rzuty karne, broniąc z 43-procentową skutecznością. "Mój dzisiejszy występ to częściowo zasługa moich umiejętności, a częściowo dobrej obrony. Wydaje mi się, że w tym meczu było sporo czystych, stuprocentowych sytuacji, dlatego cieszy mnie, że udało mi się je obronić. Defensywa pomagała mi natomiast przy rzutach z drugiej linii. To wszystko poskutkowało dużą liczbą obron w tym meczu" - mówił po meczu 25-letni bramkarz PGE Vive. Pod wrażeniem gry Korneckiego był także obrotowy Motoru Mateusz Kus, były zawodnik kieleckiej drużyny. Przyznał, że końcowy wynik oddaje to, co działo się na parkiecie. "To była zasłużona przegrana, nie można z drużyną z Kielc grać, mając tylko kilka dobrych momentów w meczu. By walczyć o pozytywny wynik, trzeba cały czas grać dobrze, a my mieliśmy tylko przebłyski. Nieskuteczność w ataku zrobiła swoje. Mateusz Kornecki grał dzisiaj super. Widać było, że jest w dobrej formie, bo odbijał nas niemiłosiernie" - podkreślił polski obrotowy mistrza Ukrainy. Kielczanie mieli w tym meczu tylko jeden kilkuminutowy przestój w grze. Na dziewięć minut przed końcem po trafieniu Borysa Puchowskiego gospodarze przegrywali tylko 25-28, ale końcówka należała już do polskiej drużyny. "Nie możemy, prowadząc ośmioma bramkami, pozwalać przeciwnikowi dochodzić nas na trzy. Nie możemy nagle zaczynać grać na luzie, cały czas musi być koncentracja i "instynkt kilera" do końca" - skomentował szkoleniowiec Vive. Po zwycięstwie w Zaporożu mistrzowie Polski zapewnili sobie co najmniej czwartą lokatę w grupie B, zachowując szanse nawet na drugie miejsce na koniec fazy zasadniczej. "Dopóki mamy matematyczne szanse, walczymy. Teraz mamy przed sobą THW Kiel, wszystko kładziemy na szalę, wygrywamy i zobaczymy, jaki będzie układ tabeli na koniec" - podkreślił Kornecki. Mecz z zespołem z Kilonii, ostatni w fazie grupowej, odbędzie się w Kielcach w sobotę 29 lutego. Autor: Janusz Majewski