Dwie czołowe lokaty dają mniejszy handicap niż jeszcze tydzień temu, kiedy EHF ogłosiła - w trakcie rozgrywek - zmianę systemu ich rozgrywania. Zamiast wolnego terminu i awansu bezpośrednio do ćwierćfinału dwie pierwsze drużyny muszą rozgrywać fazę 1/8, bo federacja dopuściła do niej wszystkie zespoły. I tak zwycięzca grupy zagra z ósmą drużyną z drugiej, wicelider z siódmym, itp. Itd. Z jednej strony trudno było wymyśleć co innego w sytuacji, gdy nie ma szans na rozegranie pełnej fazy grupowej do 4 marca, a z drugiej tuż przed jej końcem sporo meczów ma znaczenie tylko marketingowe. Norwegowie z Elverum mają marne szanse, by zająć miejsce inne niż 7 lub 8, a kielczanie mają duże, by nie spaść poniżej drugiego i grać z Zagrzebiem albo słoweńskim Celje, co daje niemal pewność awansu. Trzecia lokata to już możliwe starcie z francuskim Nantes lub słynnym THW Kiel, więc gra warta świeczki. Dlatego taki mecz z Elverum był z gatunku takich, w którym można tylko stracić Ale różnica na korzyść kielczan od początku była bardzo wyraźna. Może nie w pierwszych dziesięciu minutach, kiedy oba zespoły prowadziły ogień maszynowy - 15 goli w 10 minut i wynik 8:7 dla Kielc - ale z każdą kolejną już tak. Przewaga gospodarzy rosła, bo w bramce koncert dawał reprezentant Polski Mateusz Kornecki. 9 udanych interwencji w pierwszej połowie na 23 rzuty i prowadzenie Łomży Vive Kielce 20:14 do przerwy. Kielczanie bawili się atakiem, grali szybko, kombinacyjnie, na dużej swobodzie, a luźna norweska obrona niespecjalnie utrudniała im zadanie. Bramkarze gości w pierwszej połowie odbili... dwa rzuty. W drugiej połowie mistrzowie Polski nadal kontrolowali sytuację, dalej grali swoje, a że wystawili najsilniejszy skład (odpoczywał tylko bramkarz Andreas Wolff) to kwadrans przed końcem mieli już osiem goli przewagi. W drugiej połowie w drużynie gości pojawił się francuski znakomity skrzydłowy Luc Abalo ale oczywiście losów meczów nie mógł odmienić i zagadka, jak i po co zawodnik tej klasy trafił do tak przeciętnej drużyny pozostała nierozwiązana. 10 minut przed końcem rzut francuskiego multimedalisty obronił młodziutki Miłosz Wałach i kielecka ławka aż podskoczyła z wrażenia, bo kielecki młodziak taką interwencję może sobie do CV wpisać. Luźne podejście kielczan nie przystawało jednak do powagi rozgrywek i szybko został użyty sygnał ostrzegawczy. Norwegowie zmniejszyli starty do zalewie 4 goli w 50. minucie (30:26) i drużynę musiał doprowadzić do porządku trener Talant Dujszebajew. Poprosił o czas, w trakcie którego jego krzyk niósł się po pustej hali legionów jak syrena alarmowa. Pomogło na tyle, że szybko przewaga wróciła do bezpiecznych 7 goli, a kielczanie wygrali 39:29 i nadal zajmują pierwsze miejsce w grupie A. Trzeba liczyć, że wygrana nie kosztowała zbyt wielu si, bo przed mistrzami kraju ciąg dalszy meczowego maratonu. W ciągu 30 dni od 4 lutego muszą zagrać 12 spotkań. W piątek zaczynają tournee - w sobotę o 13 w PGNiG Superlidze zagrają w Gdańsku z Wybrzeżem (transmisja w TVP Sport), potem we wtorek będą już w Paryżu gdzie zagrają z PSG, w czwartek w węgierskim Segedynie na meczu z Mol-Pick, a potem powrót do kraju, do Szczecina na spotkanie z Pogonią. lech Łomża Vive Kielce - Elverum Handball 39:29 (20:14) Łomża Vive Kielce: Mateusz Kornecki, Miłosz Wałach - Arciom Karalek 7, Arkadiusz Moryto 6, Nikolas Tournat 5, Sigvaldi Gudjonsson 5, Alex Dujshebaev 4, Michał Olejniczak 3, Szymon Sićko 3, Tomasz Gębala 2, Daniel Dujshebaev 1, Branko Vujovic 1, Władysław Kulesz 1, Igor Karacic 1, Cezary Surgiel.Elverum Handball: Emil Imsgard, Thorsten Fries - Thomas Solstad 8, Carl Pujol 5, Endre Langaas 3, Alexander Blonz 3, Tobias Grondahl 2, Dominik Mathe 2, Johan Fingren 2, Kristian Larsen 1, Simen Schonnongsen 1, Christopher Hedberg 1, Luc Abalo 1, Simen Pettersen, Edwin Svensson, William Nilsen-Nygaard.Karne minuty: Łomża Vive - 6, Elverum - 12.Czerwona kartka (z gradacji kar) - 51. min Johan Fingren (Elverum) Sędziowali: Kursad Erdogan, Ibrahim Ozdeniz (Łotwa). Mecz bez publiczności.