W Orlen Arenie spotkały się szósta i ósma drużyna grupy A po sześciu kolejkach spotkań. Goście mieli na swoim koncie tylko jedno zwycięstwo, nad Zagrzebiem na swoim terenie, a płocczanie wygraną z mistrzem Słowenii w Celje i remis u siebie z Veszprem. Spotkanie nie rozpoczęło się po myśli gospodarzy, którzy nie mogli złapać swojego rytmu gry, a na dodatek kiepsko w bramce spisywał się Rodrigo Corrales, który nie zdołał obronić żadnej piłki. Przy wyniku 5:7 trener Manolo Cadenas poprosił o czas, a po przerwie na boisku, zamiast Corralesa, pojawił się Marcin Wichary, co - jak sie okazało - było doskonałym posunięciem. W 23. min, kiedy płocczanie przegrywali 9:11, o czas poprosił z kolei trener gości, ale to Cadenas lepiej wykorzystał przerwę w grze, bo w 29 min płocczanie prowadzili 14:11 i z trzybramkową przewagą schodzili na przerwę do szatni. Po przerwie na boisku dominowali gospodarze. Jeszcze w 33 min prowadzili tylko 16:14, a cztery minuty później już 20:14, a potem 24:18, co było wielką zasługą świetnie spisującego się w bramce Wicharego. Przy wyniku 29:23 w 56 min trener gości poprosił o czas, ale nie na wiele się to zdało. Orlen Wisła była wyraźnie lepszą drużyna, celniej strzelała, lepiej broniła, a i Wicharemu należą się słowa uznania za świetną postawę w bramce. Za tydzień płocczanie ponownie zagrają z Besiktasem, tym razem na wyjeździe. Arin Mufit (trener Besiktasu) - W pierwszej części spotkania, przez 25 min wszystko szło nam jak po maśle, byliśmy zadowoleni ze swojej gry i z wyniku. Potem powoli dopadało nas zmęczenie, była nawet taka sytuacja, że graliśmy w sześciu przeciwko czterem rywalom. Wtedy za szybko oddawaliśmy rzuty, popełnialiśmy błędy. Wisła nie tylko wyrównała, wyszła też na prowadzenie. Po przerwie dochodziliśmy do czystych pozycji, ale na przeszkodzie stawał nam Marcin Wichary, który bronił nasze rzuty. Wisła wykorzystała swoje sytuacje i wygrała zasłużenie. Mehmet Dimirezen (kołowy Besiktasu) - W zasadzie to dobrze zagraliśmy tylko przez pierwsze 25 min. Wtedy wykorzystywaliśmy niemal wszystkie nasze pozycje rzutowe, ale w końcówce zaczęliśmy popełniać błędy, które wykorzystali rywale. W drugiej połowie za dużo było przestrzelonych rzutów. Manolo Cadenas (trener Orlen Wisły) - Wiedzieliśmy, że w meczach tej edycji rywalom wychodzi tylko pierwsza połowa spotkania, grają 9-10 zawodnikami, a potem pojawia się element zmęczenia i tu była nasza szansa na zwycięstwo. My mamy znacznie dłuższą ławkę, możemy rotować składem, jesteśmy lepiej przygotowani fizycznie i pewnie też psychicznie, a to wszystko odzwierciedliło się w wyniku. Cieszę się z wygranej i dwóch ważnych punktów. Ivan Nikcevic (skrzydłowy Orlen Wisły) - Spodziewaliśmy się, że rywale będą szukać swojej szansy na korzystny wynik. Walczyli w pierwszej połowie bardzo dzielnie. A my, po początkowym przestrzeleniu kilku klarownych sytuacji, otrząsnęliśmy się pod koniec pierwszej połowy i potem było już łatwiej, bo kontrolowaliśmy grę. Cieszymy się ze zwycięstwa, dwóch punktów i wracamy do ciężkiej pracy. Orlen Wisła - Besiktas Jimnastik Kubulu 32:26 (15:12) Orlen Wisła: Marcin Wichary, Rodrigo Corrales - Michał Daszek 1, Dan Racotea 5, Miljan Pusica 1, Valentin Ghionea 3, Tiago Rocha 1, Mateusz Piechowski 5, Angel Montoro 2, Marko Tarabochia 2, Jose Guilherme de Toledo 4, Ivan Nikcevic 3, Dmitrij Żitnikow 5. Besiktas JK: Ibrahim Demir, Miroslav Kocic - Volkan Caliskan 2, Omer Ozan Arifolgu, Nemanja Pribak 6, Josip Buljubasic, Mehmet Demirezen 3, Predrag Dacevic 1, Ugur Coban 1, Darko Djukic 8, Ramazan Done 5, David Rasic. Kary: Orlen Wisła - 8 min, Besiktas - 2 min. Sędziowie: Martin Gjeding i Mads Hansen z Danii. Widzów: ok. 5 tys.