PAP: Co jest najmocniejszą bronią drużyny rumuńskiej? Kim Rasmussen: - Rumunki mają kilka kluczowych zawodniczek. To jest Paula Claudia Ungureanu - prawdopodobnie najlepsza obecnie bramkarka na tych mistrzostwach, która praktycznie wygrała im mecz z Hiszpanią (22-20 - red). Odbiła mnóstwo piłek i miała 51 procent skuteczności. Z takim procentem można wygrywać mecze. Mają też najbardziej bramkostrzelną w zespole Cristinę Georgianę Neagu, która dyryguje poczynaniami drużyny i niezwykle trudno ją zatrzymać. Zaskoczony byłem nieco znakomitą grą prawego rozegrania (Adriana Gabriela Tacalie - red). Walczą o trzecie miejsce w grupie, więc w środę nie będzie łatwo. Jak zatrzymać Neagu? - W każdym spotkaniu można zastosować różne warianty. Można grać w obronie z jedną wysuniętą zawodniczką lub próbować ją zmęczyć. Po 45 minutach wszyscy na tych mistrzostwach czują już pewne wyczerpanie. Będziemy starali się wykorzystać jej słabsze strony. Wszystko będzie też uzależnione od tego jak będzie się nam układała gra. Zobaczymy jutro. Rumunki tak jak Polki nie poddają się i grają do końca. Jak znaleźć na to energię? - Zadaniem trenera jest na bieżąco korygować grę zespołu, dokonywać odpowiednich zmian, widząc, że dana zawodniczka jest zmęczona. Wczoraj rotowałem składem. Fizycznie nie osłabliśmy w końcówce poniedziałkowego meczu z Norweżkami (24-26 - red). Dotrzymywaliśmy im kroku, choć to najprawdopodobniej najlepiej przygotowana pod względem fizycznym drużyna świata. Dlatego staram się dokonywać takich zmian, żeby drużyna zachowała świeżość do ostatnich minut. W sobotnim meczu z Danią (19-28) pana podopieczne w drugiej połowie opadły jednak z sił - Byliśmy wtedy po trudnym spotkaniu z Rosją i wyczerpującej kilkugodzinnej podróży autokarem z Gyoer do Debreczyna. To kosztowało nas wiele zdrowia. Przed Norwegią było już lepiej, był dzień odpoczynku, więc była okazja, żeby się zrestartować. Podobnie jest teraz przed meczem z Rumunią. Ciągle mamy jeszcze w składzie zawodniczki, które czują trudy wczorajszego spotkania, ale za to kilka innych, żeśmy oszczędzali, więc mogły lepiej zregenerować siły. Przykładowo Karolina Kudłacz i Alina Wojtas mniej wczoraj grały i tych kilka dni odpoczynku powinno im pomóc. Kudłacz z Norwegią grała do szóstej minuty, kiedy doznała urazu kostki i opuściła kulejąc boisko. Czy wystąpi w następnym meczu? - O to trzeba zapytać lekarzy. Gdyby dzisiaj miała grać to nie wpuściłbym jej na boisko. Co będzie jutro - zobaczymy. Jaki wariant obrony najlepiej zastosować w stosunku do Rumunek? - Zobaczymy co one zrobią. Mamy plan A, ale problem w tym, że one mają Neagu, światowej klasy zawodniczkę, od której zależy jak będzie wyglądała ich gra. Dlatego mamy opracowany też plan B, plan C i D, które będą wprowadzane w zależności od sytuacji na boisku. Ważne żebyśmy realizowali naszą koncepcję, własne założenia taktyczne. Czy w zespole nie było chwil zwątpienia, po przegranych meczach z Hiszpanią, Węgrami i Danią? - Atmosfera w drużynie jest cały czas tak samo dobra. Nawet po przegranym meczu z Danią dziewczyny nie załamały się, bo przecież udało im się zmniejszyć w pewnym momencie rozmiary porażki z dziesięciu do czterech goli. Dziewczyny walczą do końca. Czasami się wygrywa, czasami przegrywa. Czasami ma się szczęście, czasami nie. Ale to jest sport i to jest normalne. Niemożliwe jest podchodzenie do każdego meczu z takim samym uśmiechem na twarzy. Mamy 16 zawodniczek i za każdym razem musimy wybrać te, które danego dnia są w najlepszej dyspozycji. Czy jest pan zaskoczony tak dobrą formą Rumunek na tym turnieju, które w kilku meczach z wyżej notowanymi rywalami nie zdobyły punktu, bo zabrakło im trochę szczęścia w końcówkach? - One mają przede wszystkim Neagu. Z taką zawodniczką w składzie można wygrać każdy mecz. Pozostałe też są bardzo doświadczone i prezentują wysoki poziom. Razem tworzą silną grupę, która wie i wierzy w to co robi. Jaka jest więc recepta na ich pokonanie? - Jeśli im coś nie będzie wychodzić to mogą spuścić z tonu. W tym upatruję szansę dla nas. Musimy je przycisnąć i dążyć do tego, żeby poczuły się sfrustrowane, a następnie wykorzystać to. W Debreczynie rozmawiał Cezary Osmycki