Po pierwszej połowie Polki przegrywały 12:15. W drugiej części "Biało-czerwone" odrobiły straty, ale wynik długo oscylował wokół remisu. Dopiero w końcówce spotkania podopieczne Rasmussena przechyliły szalę zwycięstwa na swoją korzyść. "Niektóre zawodniczki jeszcze nie czują się w pełni komfortowo na tych mistrzostwach. Nie rozumiem jak drużyna, która naprawdę świetnie grała przed mistrzostwami, wygrała z Czarnogórą i Niemcami, tutaj nagle zapomniała jak się gra" - podkreślił Rasmussen. "Ja naprawdę nadal w nie wierzę. Ale to są mistrzostwa świata i trzeba być do takiej imprezy przygotowanym mentalnie. W przerwie dokonałem korekt, ale w drugiej połowie nadal było zbyt wiele błędów. Zbyt łatwo traciliśmy mnóstwo goli. To frustrujące dla trenera, kiedy założenia taktyczne nie są realizowane. Musimy wspólnie zastanowić się, dlaczego tak się dzieje. Nigdy nie odpuszczamy. Ten zespół gra do końca i to jest jego siła" - dodał szkoleniowiec "Biało-czerwonych". "Widać, że ta "egzotyczna", piłka ręczna nam nie leży. Trudno nam się przeciwstawić tym niezwykle szybkim zawodniczkom i to jest nasz największy problem. Gdybyśmy wiedziały co jest nie tak, to przełamałybyśmy naszą niemoc już w 10 minucie. Niby przed meczem na papierze wiemy co mamy robić, a tymczasem wychodzimy na boisko i zachowujemy się jak dzieci we mgle" - oceniła obrotowa Patrycja Kulwińska. "To był ważny mecz, z kolejnym niewygodnym przeciwnikiem, grającym egzotycznie, bardzo szybko. Przegrywałyśmy proste sytuacje jeden na jeden. Popełniałyśmy błędy wynikające głównie z ich agresywnej obrony. Stałyśmy zbyt statycznie. Możemy grać dużo lepiej. Za szybko chciałyśmy dochodzić do czystych pozycji" - skomentowała kapitan "Biało-czerwonych" Karolina Kudłacz-Gloc. Zobacz materiał wideo: