"Szanuję tego trenera. Na pewno będę przyjeżdżał na kadrę... oczywiście jeśli mnie powoła. Współpracowałem z nim prawie dwa lata i mogę je zaliczyć na plus. Dogadywaliśmy się" - powiedział Jurecki. 33-letni Bartosz Jurecki ma na koncie ponad 160 spotkań z orzełkiem na pierwsi, w których zdobył około 520 bramek. W 2007 roku zdobył srebrny, a dwa lata później brązowy medal mistrzostw świata. Od 2006 roku występuje w zespole z Magdeburga. W niedzielę Zarząd Związku Piłki Ręcznej w Polsce podjął jednogłośną decyzję, zatwierdzającą kandydaturę Michaela Bieglera na stanowisko trenera głównego kadry narodowej mężczyzn. W latach 2008-2009 Niemiec był szkoleniowcem SC Magdeburg. Obrotowy reprezentacji podkreśla, że Biegler był wymagający, a jego taktyka opierała się na uważnej grze w ataku pozycyjnym. "Był wymagającym szkoleniowcem. Na treningach zawodnicy nie mogli robić co chcieli, tylko dokładnie wykonywać zadania. Kładł nacisk na uważną, przemyślaną grę w ataku pozycyjnym. Chciał, żeby piłka dłużej chodziła między zawodnikami, tak aby zamęczyć obronę przeciwnika i stworzyć sobie dogodną pozycję rzutową. Nie pozwalał na pozbywanie się piłki po dwóch-trzech podaniach. Ważnym elementem była też szczelna, twarda defensywa" - wspomina Jurecki. W okresie, gdy razem pracowali w Magdeburgu, klub przeżywał trudne chwile. Biegler w ogóle jest znany z tego, że stara się ratować drużyny, które mają kłopoty. Zazwyczaj to mu się udaje. "Brakowało wtedy finansów. Myślę, że wywiązał się ze swojego zadania i w klubie byliśmy z niego zadowoleni. Teraz wyszliśmy już na prostą i jesteśmy na dobrej ścieżce. Najgorsze momenty mamy za sobą. Pniemy się w górę" - przyznał urodzony w Kościanie jeden z najbardziej utytułowanych polskich szczypiornistów. Wybór niemieckiego szkoleniowca na selekcjonera reprezentacji był dla Jureckiego, podobnie jak i dla jego kolegów, pewnym zaskoczeniem. "Myśleliśmy, że Daniel Waszkiewicz i Damian Wleklak będą dalej prowadzić kadrę. Zwłaszcza że w związku też byli zadowoleni z ich dokonań. Wydaje się, że ta współpraca dobrze funkcjonowała. Stało się inaczej. Ale to związek decyduje, a my jesteśmy po to żeby grać" - ocenił. Starszy z braci Jureckich (Michał także gra w reprezentacji i w Vive Targi Kielce) do SC Magdeburg trafił w 2006 roku z Chrobrego Głogów. W niemieckim klubie będzie grał jeszcze co najmniej przez trzy lata. "Kontrakt z Magdeburgiem przedłużyłem do 2015 roku. Wszystko nam tutaj pasuje. Od sześciu lat siedzimy z żoną w Niemczech, a moja córka Agatka w przyszłym roku pójdzie do szkoły. Nie ma co uciekać, jeśli rodzinie takie warunki odpowiadają. Jak rodzina jest zadowolona, to i ja mogę się skupić lepiej na grze, dlatego zostajemy" - oznajmił na koniec rozmowy Bartosz Jurecki, wdzięcznie nazywany przez kolegów Shrekiem.