Rozmawialiśmy przed meczem z Francją i mówiłeś, że tremy nie czujesz, że ona cię tylko mobilizuje. Przyznam, że nie do końca wierzyłem... Jakub Łuczak: Jak mówimy, że postaramy się dobrze zagrać, to nie są to buńczuczne słowa tylko wierzymy w swoje umiejętności i wierzymy że potrafimy wygrać z każdym. A co trzeba zrobić żeby taki mecz jak ten z Francją, zacięty, dramatyczny i naprawdę dobry w waszym wykonaniu, to nie był jednorazowy wyskok, a reguła? Bo to co było w poniedziałek i środę to niebo a ziemia. - W poniedziałek było dobrze w obronie, a z Francją było dobrze i w obronie i w ataku. Powtórzmy to, jak graliśmy w środę w każdym następnym, tylko rzućmy o jedną bramkę więcej od rywali. Wtedy nie będziemy musieli zajmować się takimi dylematami. Dostałeś nagrodę dla najlepszego zawodnika w polskiej drużynie - koledzy z zespołu podpisują się pod tym obiema rękami - w meczu przeciwko francuskim "galacticos". A przecież jesteś niemal absolutnym debiutantem! - Jest to wyróżnienie, ale nie smakuje tak samo, jakbyśmy wygrali ten mecz. Za dobre granie nie ma punktów i ta nagroda nie cieszy tak, jak powinna. Jak zareagowałeś gdy Michał Jurecki nie wykorzystał tego ostatniego rzutu? - Nie byłem załamany, bo mogliśmy ten mecz rozstrzygnąć wcześniej. Mieliśmy dużo sytuacji, które trzeba było wykorzystać. A ten ostatni rzut to, były trzy sekundy i loteria. Facet wziął na swoje barki odpowiedzialność za ten rzut i chwała mu za to. Nie rzucił, trudno. To nie jest tak, że nic się nie stało, bo stało się: przegraliśmy i nie mamy punktu, ale pretensji do "Dzidziusia" nie mamy żadnych. Tak się w sporcie zdarza. Rozmawiał w Aarhus Leszek Salva