- Zabrakło nam naprawdę niewiele, przegraliśmy pierwszą połowę, ale po szaleńczym pościgu po przerwie, dogoniliśmy rywali, a nawet prowadziliśmy. Niestety, nie udało się nam dowieźć korzystnego wyniku do końca spotkania - powiedział drugi trener wicemistrza Polski Krzysztof Kisiel. W pierwszej połowie na parkiecie dominowali gospodarze. - W szwedzkiej drużynie znakomicie rozpoczął mecz bramkarz Richard Kappelin. Odbijał wszystkie nasze piłki. Trudno się dziwić, że momentami traciliśmy wiarę, że uda nam się coś zdobyć. Kiedy do naszej bramki wszedł Marcin Wichary, pojedynek miał już inny przebieg, ale nie było szans, by zniwelować różnicę goli. Dobrze, że mocno weszliśmy w mecz po przerwie. Potrzebowaliśmy kwadransa, by nie tylko zniwelować różnicę, ale wyjść na prowadzenie - ocenił szkoleniowiec. Ostatnie 10 minut należało znów do gospodarzy, którzy w 59. minucie wygrywali trzema golami. - Szkoda, że nie udało się tego dowieźć, tak niewiele zabrakło. Wystarczyło wykorzystać podyktowane trzy rzuty karne. Bardzo chcieliśmy wygrać pierwszy mecz Ligi Mistrzów w tym sezonie. Nie udało się, musimy to zrobić za tydzień w Płocku, w spotkaniu rewanżowym. Jeszcze nie wszystko stracone, przed nami runda rewanżowa, a w niej wszystko może się zdarzyć - zapowiedział Kisiel. Pierwszy mecz rewanżowy Orlen Wisła zagra z IFK Kristianstad w niedzielę 19 listopada o godz. 18.30.